Patriota wszechświata

patriota3.jpg

Jak tam książka? – pytają się mnie ostatnio. I nie udało mi się jeszcze przygotować na to pytanie jakieś sensownej, gotowej odpowiedzi. Książka jest. Pracowałem nad nią od czasu wydania „Zatańczą ci, co drżeli”. Głównym bohaterem, tytułowym „Patriotą wszechświata” jest oczywiście Paweł Althamer. „Patriotę…” można już od jakiegoś czasu nabyć w księgarniach. Ma mnóstwo ilustracji i w sumie ponad 400 stron.

Po kilku latach pracy, chciałbym się już od „Patrioty…” wyzwolić. Zostało mi tylko z pokorą wysłuchać cudzych opinii, co często jest bardzo przyjemne, ale nie zawsze… Taki los autora.

Wydawnictwo Karakter pisze, że to reportaż. I pewnie mają rację. Chociaż nigdy chyba tak o „Patriocie wszechświata” nie myślałem. Nie myślałem w kategoriach gatunkowych. Wiedziałem, że mam wspaniałego bohatera, do tego otacza go cała gromadka innych bohaterów. Wiedziałem, że kryją się tam jakieś fascynujące historie. Czekają, aż ktoś je wysłucha i spisze. Dobrze pamiętam spotkanie z Pawłem, gdy opowiedziałem mu o swoim pomyśle, z nadzieją, że nie powie nie. To spotkanie też opisałem w książce. Chociaż dzisiaj znajduje się pod koniec rozdziału o nowojorskich „Sąsiadach”, od tego fragmentu zacząłem pisanie:

Gdy spotkałem się z Althamerem, by opowiedzieć mu o pomyślę na tę książkę, wyjaśniłem, że nie chcę pisać wyłącznie o jego sztuce i o nim samym. Że zamierzam też opowiedzieć o ludziach, którzy go otaczają, o osobach, z którymi współpracuje, o artystach i kuratorach, o rodzinie i przyjaciołach. Powiedziałem, że książka, tak jak jego sztuka, będzie miała wielu bohaterów.

Pawłowi na dźwięk słowa „bohater” zapaliły się źrenice. Bohater to przecież ktoś, kto robi coś nadzwyczajnego, wyrasta ponad przeciętność, wykazuje się odwagą. Albo taki superbohater o nadprzyrodzonych mocach, mityczny heros, śmiałek, kozak, zuch. Pawła najwyraźniej cieszyła myśl, że ma do czynienia z bohaterami. Nie klarowałem tej kwestii. Żegnając się ze mną na warszawskiej ulicy, powiedział jeszcze, że ma nadzieje wkrótce poznać nowych bohaterów. Jakby za rogiem czekała na niego kolejna przygoda.

 

Praca nad „Patriotą…” była więc dla mnie okazją, by poznać całe grono osób, które z Pawłem współpracuje, a które – miałem wrażenie – mi szczerze kibicowało i mnie wspierało. Stąd postanowiłem przekleić tu podziękowania z końca książki:

Paweł Althamer jest wymarzonym bohaterem. Pomysł na tę książkę zrodził się z przekonania o wyjątkowości nie tylko jego sztuki, ale też osoby. Przez dwa lata miałem możliwość uczestniczenia w świecie jego i otaczających go przyjaciół i artystów. Nie byłoby to możliwe bez hojności Pawła. Paweł każdego dnia dzieli się sobą. Ja też z tej hojności czerpałem garściami, z bliska obserwując jego przedsię­wzięcia i towarzysząc im. Mogłem się osobiście przekonać, że moim bohaterem jest prawdziwy patriota wszechświata. Za tę szczodrość jestem Ci, Pawle, niezwykle wdzięczny.

Moim niezastąpionym przewodnikiem po Althamerowym świe­cie okazał się Rafał Żwirek. Entuzjazm Żwirka dla mojego projektu wielokrotnie przewyższał mój własny i dawał mi energię do pracy. Bez Żwirka ta książka pewnie by nie powstała.

Chciałbym też wyrazić specjalne podziękowania rodzinie Pawła, która często jest kluczem do jego sztuki. W szczególności dziękuję żonie Pawła, Matei Petelskiej-Althamer, oraz jego bratu, Marcino­wi Althamerowi.

Dzięki pracy nad tą książką miałem też okazję poznać wyjątko­we osoby, które współpracują z Pawłem, i zaprzyjaźnić się z nimi. Niezwykle miło będę wspominał spotkania z artystami z Grupy No­wolipie, zarówno w ognisku plastycznym na Nowolipiu, jak i pod­czas wyjazdów. Nieoceniona okazała się zwłaszcza pomoc Izy Sko­neckiej i Urszuli Dobrzyniec. Za wspólnie spędzony czas, rozmowy i przyjęcie mnie do swego grona dziękuję także Romanowi Stańcza­kowi, Jackowi Adamasowi, Joannie Świerczyńskiej, Darkowi Żukowskiemu, Adze Szreder, Brianowi Fernandes-Halloranowi, Jacobowi Cohenowi, Michałowi Slezkinowi, Natalii Żychskiej, Robertowi Brylewskiemu i innym ar­tystom i entuzjastom.

Swoimi doświadczeniami pracy z Pawłem podzielili się też ze mną młodzi artyści: członkowie Grupy Reaktor, Witek Nazarkie­wicz i Konrad Chmielewski, a także Michał Mioduszewski, Paulina Antoniewicz i Julia Bistuła.

Pomocy w badaniach udzielili mi Andrzej Przywara z Funda­cji Galerii Foksal w Warszawie, Burkhard Riemschneider z galerii neugerriemschneider w Berlinie, Massimiliano Gioni z New Mu­seum w Nowym Jorku, Joanna Mytkowska, Katarzyna Karwańska i Sebastian Cichocki z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Magdalena Materna z Fundacji Open Art Projects oraz Justyna Do­masłowska-Szulc z Fundacji Dom Kultury. Dziękuję tym osobom i instytucjom. Jak przy wielu innych moich projektach, wspierał mnie również profesor Grzegorz Kowalski.

Podczas badań korzystałem z obszernych archiwów Pawła Altha­mera i Artura Żmijewskiego, zdeponowanych w Fundacji Galerii Foksal. Za okazaną mi pomoc i udostępnione materiały dziękuję Aleksandrze Ściegiennej.

Wszyscy oni są bohaterami tej książki.

Pracując nad książką, przez rok korzystałem ze stypendium przyznanego mi przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Naro­dowego, które pozwoliło mi na komfort pracy i sfinansowanie nie­zbędnych wyjazdów.

Wreszcie za okazane mi zaufanie i cierpliwość dziękuję też moim wydawcom, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Wydawni­ctwu Karakter. Za nieocenione uwagi i pracę włożoną w ostateczny kształt książki dziękuję w szczególności Katarzynie Szotkowskiej i Małgorzacie Szczurek.

Na co dzień wspieram się zaś na silnym ramieniu mego męża, Marcina Szurgota.

 

patriota2.jpg

Fragmenty książki można przeczytać na stronie „Szumu” (rozdział „Misja”) i „Gazety Wyborczej” („Jezus z wielkiej płyty”). Wspaniałą niespodziankę sprawiła mi też Fundacja Bęc Zmiana, która poświęciła moim książkom całą witrynę księgarni na Mokotowskiej (obok „Patrioty” można tam kupić „Zatańczą ci, co drżeli”, a nawet „Świadomość Neue Bieriemiennost”, książkę, którą napisaliśmy wspólnie z Kasią Redzisz). Pośrodku witryny stanęła makieta toguny, którą w Parku Rzeźby na Bródnie postawił przyjaciel Pawła, dogoński rzeźbiarz Youssouf Dara.

Dziś, we wtorek, 17 października o godz. 19.00 odbędzie się pierwsze spotkanie wokół „Patrioty…” w Faktycznym Domu Kultury (Gałczyńskiego 12, Warszawa), które poprowadzi Agata Diduszko-Zyglewska. Poza mną udział w nim weźmie również Joanna Mytkowska. Serdecznie zapraszam!

Złoci ludzie na Cyprze

DSC02076

Mam za sobą tygodniowy pobyt na Cyprze z ekipą Pawła Althamera. „Ekipą” nazywam osoby, które towarzyszą mu w jego projektach od jakiegoś czasu lub które zaprasza do współpracy. Jak Rafał Żurek zwany Żwirkiem, prawa ręka artysty, i jego dziewczyna Aga Szreder, artystka. Albo Jacob Cohen, wiolonczelista, poznany w nowojorskim metrze. Do Nikozji na spacer złotych ludzi przyjechali też m.in. Marcin Althamer, młodszy brat Pawła, Magda Materna, która organizowała słynny lot złotym samolotem do Brukseli w 2009 roku, Robert Brylewski, muzyczna legenda, a także Piotr, który szyje złote kostiumy. Plus grupa nowopoznanych przyjaciół i pracowników galerii na miejscu.

Przez prawie trzy miesiące w Nikozji trwał Althamerowy projekt – w Muzeum Leventisa odbyła się któraś już z kolei odsłona „Kongresu rysowników”, a w galerii Point – krótkie rezydencyjne przedsięwzięcia zaproszonych przez Pawła przyjaciół, m.in. nowojorskiego rzeźbiarza Briana Fernandeza-Hallorana czy Michała Mioduszewskiego, który kiedyś rozkręcił „Domek herbaciany” w Parku Rzeźby na Bródnie, a obecnie jest opiekunem niekonwencjonalnego domu kultury na Targówku, Czterech Pokoi z Kuchnią. Zwieńczeniem tych wszystkich działań był kongresowy finał – pocięcie i rozdanie fragmentów ogromnego malowidła, a dwa dni wcześniej – bardziej kameralnie – wycieczka złotych ludzi.

DSC02144

DSC02106
Jacob Cohen

Od czasu działań wojennych w latach 70. Cypr podzielony jest na część południową, grecką, i północną, turecką. Przez wyspę przebiega strefa graniczna, która dzieli też na pół samą Nikozję. W strefie tej czas zatrzymał się w czasie wojny, stoją tam ruiny ze śladami po kulach. Kontrolują ją żołnierze ONZ. Dopiero od około dziesięciu lat funkcjonują przejścia graniczne, pozwalające przechodzić z jednej strony na drugą. Turecki Cypr uznawany jest jedynie przez Turcję. Grecy cypryjscy nazywają tę część wyspy terytoriami okupowanymi. W Muzeum Archidiecezjalnym co drugi artefakt ma podobną historię – zrabowany z opuszczanych świątyń na północy, znalazł się na rynku międzynarodowym i po latach wrócił w ręce Kościoła Cypryjskiego, tyle że na południu. I nie chodzi tu o ikony, lecz zdjęte ze ścian freski czy mozaiki.

Z paszportem w ręku przechodzi się z greckiej do tureckiej części Nikozji w minutę, ale w rozmowach z Cypryjczykami często wyczuwa się napięcie i wzajemną niechęć. Wielu z nich po drugiej stronie granicy pozostawiło swoje domy. Część greckich Cypryjczyków w ogóle nie chodzi na stronę turecką, twierdząc, że nie chcą legitymizować okupacji tych terenów. Instytucje z południa nie robią niczego po stronie tureckiej. I już kiedyś z tego powodu odwołano Manifesta, które miały się odbyć w Nikozji.

DSC02145

DSC02153

Część działań w ramach projektu Althamera odbyła się jednak po stronie tureckiej, jednak bardziej nieformalnie. Jak improwizowany koncert Brylewskiego i Cohena (Żwirek ochrzcił duet jako Radical Peace) w barze Hoi Polloi. Na turecką stronę pojechała też wycieczka złotych ludzi specjalnie wynajętym zabytkowym autobusem. Wyprawa była stosunkowo nieliczna, ale do grupy przyjezdnych dołączyło kilku Cypryjczyków z obu stron granicy. Złote stroje jak zwykle sprawdziły się w pejzażu. Odwiedziliśmy ruiny twierdzy Vouni, położonego na szczycie góry, a potem malowniczą nieczynną kopalnię miedzi, gdzie zapaliliśmy ognisko. Powstał tam też ogromny rysunek na białym płótnie. A przez cały czas towarzyszyła nam muzyka Jacoba i Roberta.

W 2009 roku pisałem o „Wspólnej sprawie” w Brukseli, czyli wyprawie sąsiadów Althamera z Krasnobrodzkiej i okolic do stolicy Unii Europejskiej złotym samolotem: „Brukselski nalot złotych kombinezonów”.