WGW 2016

radziszewski222
Karol Radziszewski wyręcza Picassa w malowaniu powstańczych obrazów

Kilka dni temu na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” pojawiło się moje krótkie podsumowanie Warsaw Gallery Weekend. Wskazuję kilka moich typów, które polecam, by ich przypadkiem nie pominąć: Karola Radziszewskiego w BWA, wystawę feministycznych filmów w Fundacji Arton, Żmijewskiego w Fundacji Galerii Foksal, Wiktora Gutta i Waldemara Raniszewskiego w Polach Magnetycznych, Billa Jenkinsa w Stereo. Wspominam też nową galerię na mapie Warszawy – Galerię Wschód. Niestety moja ulubiona wystawa WGW, „Wyspa rozczarowania” przygotowana przez Stereo po sąsiedzku w Griffin Art Space, już dobiegła końca.

Piszę:

„Czy ktoś coś kupuje? Niekoniecznie. Od początku organizatorzy podkreślali, że zależy im przede wszystkim na przyciągnięciu widzów. Prywatne galerie, w przeciwieństwie do Zachęty czy Muzeum Narodowego, wydają się elitarnym klubem, często mieszczą się na ostatnim piętrze kamienic, schowane w podwórku; by tam wejść, trzeba pokonać barierę nieśmiałości. A przecież programem często konkurują z galeriami i muzeami publicznymi. Do tego wstęp jest za darmo i często można liczyć na indywidualne oprowadzanie i rozmowę.

Nie zmienia to faktu, że galerzyści robią często dobrą minę do złej gry. Niech nikogo nie zmylą rauty i bankiety. Poza kilkoma galeriami o ugruntowanej pozycji, jak Fundacja Galerii Foksal czy Raster, galerie rzadko przynoszą większe dochody. To wyjątkowo trudny biznes, niepewny. Warszawskie galerie płyną nie tyle nurtem spływających do nich pieniędzy, co na fali entuzjazmu i zaangażowania.

Ciekawiło mnie, czy zmieni się charakter imprezy w związku z sytuacją w kraju. Otóż „dobra zmiana” nie odbiła się jeszcze na jej programie – struktura galerii prywatnych jest dosyć sztywna. Galerie współpracują przez lata z tymi samymi artystami, ich program jest więc raczej przewidywalny i bezpieczny. Rzadko zaskakują”.