Tutini

IMG_4806
Tutini, NGA, Canberra

Sto kilometrów na północ od miasta Darwin znajdują się dwie wyspy, Mevlille i Bathurst, nazywane wyspami Tiwi. Zamieszkujący je lud Tiwi, między innymi dzięki swemu odosobnieniu, wykształcił własną estetykę, różniącą się od sztuki aborygenów zamieszkujących Australię. W kulturze Tiwi ważne miejsce zajmuje ceremonia żałobna Pukamani, a jej integralną częścią są słupy tutini. To właśnie tutini stały się wizualnym symbolem narodu Tiwi. Miałem okazję oglądać je w kilku muzeach w Australii.

W National Gallery of Australia (NGA) w Canberrze umieszczono je w centrum wystawy dotyczącego ciała ludzkiego w sztuce („Bodies of Art.: Human form from the National Collection”), obok prac takich twórców jak Louise Bourgeois, Sarah Lucas czy Jeff Koons. Sąsiadująca z tutini rzeźba Louise Bourgeois zatytułowana „C.O.Y.O.T.E” odnosi się do kampanii o prawa pracowników seksualnych. Tytułowy akronim oznacza „Call off your old tired ethics”. Pomalowana na różowo rzeźba przedstawia „armię nóg”.

Tutini są jeszcze bardziej kolorowe, wyprostowane, cieleśnie rozczłonkowane, wreszcie – pokryte geometrycznymi dekoracjami. I wizualnie przypominają cykl totemicznych „Filarów” (Pillar) Bourgeois z przełomu lat 40. i 50.

IMG_4794
Louise Bourgeois, „C.O.Y.O.T.E.”, 1979

Ceremonia Pukamani, oparta na tańcu i śpiewie, to „ostateczne pożegnanie”. Rodzina zamawia kilka tutini, które są umieszczane wokół grobu. Te tuini reprezentują ciało zmarłego i mają zawierać jego duszę. Uczestnicy ceremonii malują swoje ciała, by ukryć własną tożsamość i zmylić złego ducha. Pieśnią i tańcem żegnają zmarłego, gdy ten przenosi się do innego świata.

Po ceremonii słupy są pozostawiane, by uległy naturalnej degradacji, wystawione na działanie pogody czy termitów. To porzucenie tutini ma symbolizować tymczasowość ludzkiego ciała. Według wierzeń pierwszą ceremonię Pukumani odprawił przodek Tiwi Purukuparli dla swego dziecka Jinani.

Tutini wystawiane w Canberrze zostały stworzone przez kilku artystów Tiwi w odpowiedzi na rosnące zainteresowanie sztuką aborygeńską. Najstarsze powstały w latach 70., najmłodsze – kilka lat temu. Dziś nikogo nie dziwi ich umieszczenie w sąsiedztwie sztuki współczesnej – za taką są przecież uważane. I nie kłóci się to z ich rytualnym charakterem, chociaż należy pamiętać, że tutini tworzone na sprzedaż nie uczestniczą oczywiście w żadnych rytuałach.

W parku rzeźby na zewnątrz NGA umieszczono też tutini, ustawione, jak podczas ceremonii Pukamani, w okręgu. Zamówione w 1979 i 1984 roku, znajdują się w kontekście rzeźb Auguste Rodina, Clementa Meadmore’a czy Anthony’ego Gormleya.

IMG_5093
Tutini,  park rzeźby NGA, Canberra

IMG_5099

To właśnie tutini z wyspy Melville były też przedmiotem bezprecedensowego zlecenia, jakie artystom z ludu Tiwi złożył w 1958 roku wicedyrektor Art Gallery of New South Wales Tony Tuckson. W tym czasie sztuka aborygeńska była raczej domeną muzeów etnograficznych, a nie muzeów sztuki, uznawano ją za „sztuką prymitywną”.

Zakup był wyjątkowy i wskazywał na perspektywiczne myślenie Tucksona. Dopiero po swoistej artystycznej rewolucji aborygeńskich malarzy z Papunyi w latach 70. australijskie instytucje, galerie i muzea, uznały sztukę aborygeńską za sztukę współczesną. Decyzja Tucksona zapowiadała dopiero późniejsze o dwie dekady przemieszczenie tradycji.

IMG_3423
Tutini, 1958, AGNSW, Sydney
IMG_3428
Tutini, 1958, AGNSW, Sydney

Wobec propozycji z muzeum w Sydney, artyści Tiwi podjęli świadomą decyzję produkcji tutini dla zewnętrznego odbiorcy. Nie były to już słupy rytualne. Stawały się obiektem estetycznym, muzealnym artefaktem. By zaznaczyć tę różnicę, użyli innego rodzaju drewna niż to zarezerwowane dla ceremonii.

Siedemnaście tutini zamówionych przez Tucksona są dumą AGNSW (ktoś napisał, że dla AGNSW są tym, czym Mona Lisa dla Luwru, a „Blue Poles” Pollocka dla National Gallery of Australia w Canberrze). Ale problem jeszcze przez jakiś czas pozostał – w jaki sposób włączyć sztukę aborygeńską w zsekularyzowany kontekst muzeum. Dziś już jednak nikogo to nie dziwi.

Za współczesnego mistrza tutini uchodzi Pedro Wonaeamirri z Melville Island.

IMG_3419
Tutini, 1958, AGNSW, Sydney

Artyści Tiwi, autorzy tutini prezentowanych na wystawie „Bodies of Art”, NGA: Declan Apuatimi, Marie Celine Porkalari, Wilfred Pilakui, Kitty Kantilla, John Martin Tipungwuti, Holder Adams Punguatji, Jean Baptiste Apuatimi, Greg Orsto

Artyści Tiwi, autorzy tutini w parku rzeźby NGA w Canberrze: Boniface Alimankinni, Keirin Mukwakinni, Deaf Tommy Mungatopi, Alan Paploura Papujua, Aloysius Puantulura, John Baptist Pupangamirri, Mickey Geranium Warlpinni, Bede Tungutalum.

Artyści Tiwi, autorzy tutini w AGNSW, Sydney: Laurie Nelson Mungatopi, Bob One Aputimi, Jack Yarunga, Don Burakmadju, Charlie Quiet Kwangdini, i inni.

IMG_4817
Tutini, NGA, Canberra

#postyktórychnienapisałem Muzea się wprawdzie powoli otwierają (moim zdaniem, dzięki zbliżającej się dacie głosowania kopertowego, a nie spłaszczeniu krzywej epidemii), ale społeczna izolacja wciąż obowiązuje, a ja nadal nie mam nowego materiału. Siedząc w domu, wracam do wystaw i sztuki, które chciałem kiedyś skomentować na blogu, ale nie zdążyłem. #zostańwdomu

Underground Museum

DSC06356
Noah Davis i Kahlil Joseph, „Sacred Garden”, 2016; w tle: Noah Davis, b.t., 2015

We Fry Art Museum w Seattle trwa wystawa „Young Blood”, poświęcona artystycznemu dialogowi między dwójką braci, Noah Davisem i Kahlilem Josephem. Joseph, starszy z braci, jest filmowcem. Davis, młodszy, był malarzem i zmarł przedwcześnie w wieku 32 lat jesienią zeszłego roku.

Davis z pewnością był ciekawym malarzem, zwłaszcza gdy skręcał w stronę Francisa Bacona. Joseph nazywał go Young Blood (Młoda Krew) – stąd tytuł wystawy, łączącej prace filmowe starszego i obrazy młodszego z braci. Ale pewnie nie pisałbym o niej, gdyby nie jeszcze jeden aspekt działalności Noah Davisa – nie tylko malarza, ale też aktywisty i kuratora.

DSC06299
Noah Davis, „Mężczyzna z karabinem i kosmitą”, 2008. Obraz jest portretem brata Davisa, Kahlila Josepha

W 2012 roku Noah Davis wraz z żoną Karon Davis otworzyli w Los Angeles własną przestrzeń wystawową, którą nazwali Underground Museum (Podziemne Muzeum). To nietypowe muzeum mieści się w dzielnicy Arlington Heights, zamieszkałej głównie przez Afroamerykanów i Latynosów, amerykańską klasę robotniczą. Niewielka instytucja ma ambicję tworzenia przestrzeni dialogu ze sztuką dla mieszkańców o niskich i średnich zarobkach. Problem w tym, że nie posiada żadnych dzieł sztuki.

Małżeństwo Davisów zamierzało wypożyczać z innych instytucji prace uznanych artystów i udostępniać je za darmo mieszkańcom swojej dzielnicy. Chodziło o to, by to sztuka, i to ta najwyższych lotów, przychodziła do ludzi, a nie ludzie do sztuki. Muzea im jednak odmawiały. Efektem tego odrzucenia była wystawa Davisa „Imitation of Wealth”, zrekonstruowana na wystawie „Young Blood”. Davis po prostu stworzył kopie prac znanych artystów, takich jak Marcel Duchamp, On Kawara, Robert Smithson, Dan Flavin czy Jeff Koons. W przypadku tych twórców nie jest to takie trudne. Wystarczy kupić stary odkurzacz na Craigliście. Jeśli chodzi o mnie, nie robi mi większej różnicy, czy to oryginał Jeffa Koonsa, czy wierna kopia. Davis przy okazji obnażył pewną hipokryzję stojącą za światem (i rynkiem) sztuki.

DSC06401
Noah Davis, „Imitation of Wealth”, 2014

Takich artystycznych zawłaszczeń jest oczywiście w sztuce mnóstwo. Nie ma lepszego pretekstu dla tworzenia kopii słynnych dzieł sztuki, bez ponoszenia konsekwencji, niż stworzenie nowego dzieła sztuki, podpisanego własnym imieniem. Tu dochodził jeszcze szczytny cel. Ale Davis dopiął swego. Pod koniec jego życia Underground Museum zainicjowało zaplanowaną na kilka lat współpracę z MOCA (Museum of Contemporary Art) w Los Angeles, które zgodziło się udostępniać im prace ze swojej kolekcji. Pierwszym efektem tej współpracy była wystawa wideoinstalacji Williama Kentridge’a. Właśnie trwa druga z serii wystaw zaplanowanych przez Davisa, zatytułowana „Non-fiction”, z pracami odnoszącymi się do rasowej dyskryminacji w Ameryce, autorstwa takich artystów jak Kara Walker, Kerry James Marshall czy Theaster Gates. (Sam niestety nigdy nie byłem w LA, więc tylko powtarzam zdobyte informacje).

DSC06338
Noah Davis i Kahlil Joseph, „Sacred Garden”, 2016; w tle: Noah Davis, „2004 (1)”, 2008

Ale na wystawie w Seattle o Underground Muzeum  przypomina też zbudowany wewnątrz muzeum ogród, nazwany tu „Sacred Garden”, będący wariacją na temat Fioletowego Ogrodu (Purple Garden), który Davis zaplanował jako część ich instytucji w Los Angeles. Dominują tu, oczywiście, fiolety, a roślinność uzupełniają afrykańskie figurki i kamienie półszlachetne. Kolorystycznie ten mini-ogród koresponduje zaś z wczesnym obrazem Davisa, „2004 (1)” z 2008 roku, jednym z nielicznych niefiguratywnych płócien w jego dorobku, do namalowania którego zainspirowały go symulacje na temat tzw. swing states, stanów, w których żaden z kandydatów nie ma znaczącej przewagi, w wyborach 2004 roku. Kolor obrazu nie jest przypadkowy – fiolet powstaje przez wymieszanie niebieskiego (Demokratów) i czerwonego (Republikanów).

Mi całe to pomieszczenie wydawało się dedykowane profesor Annie Sieradzkiej. Kto studiował w Instytucie Historii Sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, wie, o czym mówię.