Marcelo Cidade

DSC04363.jpg
Marcelo Cidade, „Edificio suprematista”, 2016

Na wystawę Marcela Cidade w Galerii Vermeleho zaprowadził mnie Wojtek Kostrzewa, który się świetnie orientuje w scenie brazylijskiej i jest właśnie w São Paulo na artystycznej rezydencji w Pivô (w ogromnym budynku Oscara Niemeyera Edificio Copan). Vermeleho to jedna z najważniejszych prywatnych galerii w mieście, reprezentuje głównie lokalnych artystów młodego i średniego pokolenia. Z Cidade, którego pracę widziałem też w MASP, Vermeleho współpracuje od dłuższego czasu. „Nulo ou em branco” to jego piąta wystawa w tym miejscu.

DSC04401.jpg
Marcelo Cidade, „Ocitarcomed”, 2016

Pierwsza praca znajduje się już na fasadzie czarnego budynku galerii, ukrytego w podwórku w centrum São Paulo. Wysoko, tuż przy gzymsie ciągnie się napis „democratico” wykonany z zasieków ostrzowych. Druty kolczaste to stały widok na brazylijskich ulicach; domy, zwłaszcza te bardziej zamożne, otoczone są wysokim murem oraz wszelkiego rodzaju zabezpieczeniami, które mają zniechęcić bądź skaleczyć potencjalnego włamywacza. Sam napis jest odwrócony do góry nogami i nawet samą czcionką przypomina typowe brazylijskie graffiti, nazywane pichação, zjawisko, które samo w sobie jest rodzajem odpowiedzi na ogromne nierówności społeczne w brazylijskim społeczeństwie. Z jednej strony mamy więc druty kolczaste, z drugiej – pichadores. I pytanie o możliwość demokracji w systemowo nierównym społeczeństwie.

DSC03595.jpg
Przykład pichacao z Belo Horizonte

Na wystawie we wnętrzu galerii Vermeleho architektura modernistyczna miesza się z wernakularną, sztuka wysoka z ruiną. Sporo tu nawiązań do kanonicznych prac sztuki współczesnej. W ruinę popadają dedykowane Tatlinowi „Monumenty” Dana Flavina, które amerykański artysta tworzył z białych świetlówek. Cidade zastępuje świetlówki zniszczonymi metalowymi obudowami, w których ktoś najwyraźniej świetlówki wybił. O ścianę opiera się nędzne echo słynnego materaca Rachel Whiteread. Praca nosi tytuł „Confortável Conformismo” („Wygodny konformizm”) – Cidade nie tworzy jej sam, pozostawia galerii siedmiopunktową instrukcję. Zleca znalezienie na ulicy używanego, porzuconego materaca ze sprężynami, spalenie go i oparcie o ścianę pod kątem 90 stopni (jak u Whiteread). Z kolei malewiczowski „Edificio suprematista” („Budynek suprematystyczny”) okazuje się po prostu pojemnikiem do mieszania cementu z placu budowy. Bezużyteczne resztki utopii.

DSC04396.jpg
Marcelo Cidade, „Confortavel conformismo”, 2016
DSC04376.jpg
Marcelo Cidade, prace z cyklów „A________ social”, 2015, oraz „Corpo mole”, 2016
DSC04375.jpg
Marcelo Cidade, „A________ social”, 2015

Na piętrze galerii Cidade zestawia ze sobą dwa cykle. Rozwieszony wokół “A____________ social” (2015) to cykl oparty na czarno-białych, rastrowych reprodukcjach zdjęć, znajdywanych przez artystę w internecie. Wszystkie przedstawiają włamywaczy, którzy utknęli podczas ucieczki w oknach, kominach czy ogrodzeniach. W całym pomieszczeniu rozstawił zaś prace z serii „Corpo mole” („Leniwe ciało”). Składają się na nią minimalistyczne obiekty z tektury otoczonej cementem. Co też jest rodzajem aktualnego komentarza, bo niedawno zabroniono bezdomnym z São Paulo zbierania tektury, siły porządkowe ją im konfiskują. A tektura służy im do budowania tymczasowych schronień, namiastki prywatnej przestrzeni w mieście. Mogą ją też sprzedać w punktach skupu makulatury i zarobić parę reali.

Chociaż krytyczna wobec brazylijskiej rzeczywistości, sztuka Cidade niesie w sobie pewien potencjał zawłaszczenia politycznej siły języka ulicy. I kusi surowym minimalizmem. Na ścianie w domu brazylijskiego kolekcjonera napis z wnętrza galerii zamieniłby się przecież w ponury, perwersyjny żart.

DSC04387.jpg
Marcelo Cidade, „(un) monuments for V. Tatlin”, 2016

Underground Museum

DSC06356
Noah Davis i Kahlil Joseph, „Sacred Garden”, 2016; w tle: Noah Davis, b.t., 2015

We Fry Art Museum w Seattle trwa wystawa „Young Blood”, poświęcona artystycznemu dialogowi między dwójką braci, Noah Davisem i Kahlilem Josephem. Joseph, starszy z braci, jest filmowcem. Davis, młodszy, był malarzem i zmarł przedwcześnie w wieku 32 lat jesienią zeszłego roku.

Davis z pewnością był ciekawym malarzem, zwłaszcza gdy skręcał w stronę Francisa Bacona. Joseph nazywał go Young Blood (Młoda Krew) – stąd tytuł wystawy, łączącej prace filmowe starszego i obrazy młodszego z braci. Ale pewnie nie pisałbym o niej, gdyby nie jeszcze jeden aspekt działalności Noah Davisa – nie tylko malarza, ale też aktywisty i kuratora.

DSC06299
Noah Davis, „Mężczyzna z karabinem i kosmitą”, 2008. Obraz jest portretem brata Davisa, Kahlila Josepha

W 2012 roku Noah Davis wraz z żoną Karon Davis otworzyli w Los Angeles własną przestrzeń wystawową, którą nazwali Underground Museum (Podziemne Muzeum). To nietypowe muzeum mieści się w dzielnicy Arlington Heights, zamieszkałej głównie przez Afroamerykanów i Latynosów, amerykańską klasę robotniczą. Niewielka instytucja ma ambicję tworzenia przestrzeni dialogu ze sztuką dla mieszkańców o niskich i średnich zarobkach. Problem w tym, że nie posiada żadnych dzieł sztuki.

Małżeństwo Davisów zamierzało wypożyczać z innych instytucji prace uznanych artystów i udostępniać je za darmo mieszkańcom swojej dzielnicy. Chodziło o to, by to sztuka, i to ta najwyższych lotów, przychodziła do ludzi, a nie ludzie do sztuki. Muzea im jednak odmawiały. Efektem tego odrzucenia była wystawa Davisa „Imitation of Wealth”, zrekonstruowana na wystawie „Young Blood”. Davis po prostu stworzył kopie prac znanych artystów, takich jak Marcel Duchamp, On Kawara, Robert Smithson, Dan Flavin czy Jeff Koons. W przypadku tych twórców nie jest to takie trudne. Wystarczy kupić stary odkurzacz na Craigliście. Jeśli chodzi o mnie, nie robi mi większej różnicy, czy to oryginał Jeffa Koonsa, czy wierna kopia. Davis przy okazji obnażył pewną hipokryzję stojącą za światem (i rynkiem) sztuki.

DSC06401
Noah Davis, „Imitation of Wealth”, 2014

Takich artystycznych zawłaszczeń jest oczywiście w sztuce mnóstwo. Nie ma lepszego pretekstu dla tworzenia kopii słynnych dzieł sztuki, bez ponoszenia konsekwencji, niż stworzenie nowego dzieła sztuki, podpisanego własnym imieniem. Tu dochodził jeszcze szczytny cel. Ale Davis dopiął swego. Pod koniec jego życia Underground Museum zainicjowało zaplanowaną na kilka lat współpracę z MOCA (Museum of Contemporary Art) w Los Angeles, które zgodziło się udostępniać im prace ze swojej kolekcji. Pierwszym efektem tej współpracy była wystawa wideoinstalacji Williama Kentridge’a. Właśnie trwa druga z serii wystaw zaplanowanych przez Davisa, zatytułowana „Non-fiction”, z pracami odnoszącymi się do rasowej dyskryminacji w Ameryce, autorstwa takich artystów jak Kara Walker, Kerry James Marshall czy Theaster Gates. (Sam niestety nigdy nie byłem w LA, więc tylko powtarzam zdobyte informacje).

DSC06338
Noah Davis i Kahlil Joseph, „Sacred Garden”, 2016; w tle: Noah Davis, „2004 (1)”, 2008

Ale na wystawie w Seattle o Underground Muzeum  przypomina też zbudowany wewnątrz muzeum ogród, nazwany tu „Sacred Garden”, będący wariacją na temat Fioletowego Ogrodu (Purple Garden), który Davis zaplanował jako część ich instytucji w Los Angeles. Dominują tu, oczywiście, fiolety, a roślinność uzupełniają afrykańskie figurki i kamienie półszlachetne. Kolorystycznie ten mini-ogród koresponduje zaś z wczesnym obrazem Davisa, „2004 (1)” z 2008 roku, jednym z nielicznych niefiguratywnych płócien w jego dorobku, do namalowania którego zainspirowały go symulacje na temat tzw. swing states, stanów, w których żaden z kandydatów nie ma znaczącej przewagi, w wyborach 2004 roku. Kolor obrazu nie jest przypadkowy – fiolet powstaje przez wymieszanie niebieskiego (Demokratów) i czerwonego (Republikanów).

Mi całe to pomieszczenie wydawało się dedykowane profesor Annie Sieradzkiej. Kto studiował w Instytucie Historii Sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, wie, o czym mówię.