
„Wyśnione przyszłości” („Imagined Futures”) w Pivot Art + Culture w Seattle to prosta wystawa, na której mieszają się artefakty z różnych rejestrów. Wspólnym mianownikiem jest podbój kosmosu przez człowieka. Jednak nie ten już częściowo dokonany i udokumentowany, lecz wyobrażony chwilę wcześniej. Nie chodzi tu jednak o pokazanie, jak kiedyś wyobrażano sobie „świat za sto lat” (jak w książkach Juliusza Verne’a). Twórców wystawy interesował raczej styk sztuki i nauki w momencie, w którym kosmiczne wyprawy stawały się realne. Technika i wyobraźnia, rzeczywistość i filmowa fabuła łączą się tu w spójną całość.
Obrazy z dziedziny fantastyki naukowej sąsiadują z rysunkami technicznymi inżynierów projektujących przyszłe statki kosmiczne (na papierze milimetrowym!), a trójwymiarowe modele naukowców niewiele różnią się od atrap powstających na potrzeby filmów. Pojawiają się tu też oryginały – silnik rakietowy czy wczesny komputer IBM System/360, zaprojektowany specjalnie z myślą o przetwarzaniu ogromnej ilości danych z lotów kosmicznych. W to wszystko umiejętnie wmieszana została sztuka wysoka, która najwyraźniej świetnie się w tym kontekście czuje. Jest tu i powojenny obraz Maxa Ernsta, i gwasz René Magritte’a z Ziemią unoszącą się nad oceanem, i monumentalny rysunek Saturna z jego pierścieniami Roberta Longo.

Wystawa skupia się jednak głównie na tym szczególnym momencie amerykańskiej historii, w którym niemieccy inżynierowie na czele z Wernherem von Braunem, wcześniej pracującym nad programem rakietowym III Rzeszy, po wojnie zaczęli pracować dla Stanów Zjednoczonych. Von Braun, który w hitlerowskich Niemczech odpowiadał za budowę rakiety A4 (pocisku rakietowego V2), został głównym architektem amerykańskiego programu kosmicznego. Wprawdzie jego futurologiczne projekty pojazdów kosmicznych, lądowników czy stacji kosmicznych, prezentowane w Pivot, nigdy nie zostały zrealizowane, ale jego idee posłużyły jako konceptualny model dla rozwoju programu kosmicznego – lądowania na Księżycu czy promów kosmicznych. To na von Braunie Stanley Kubrick wzorował tytułową postać w filmie „Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”.
Drugim wyróżniającym się bohaterem wystawy jest Chesley Bonestell, artysta o niezwykłej biografii. Jako architekt współpracował m.in. przy projektach budynku Chryslera w Nowym Jorku czy mostu Golden Gate w San Francisco. W Hollywood tworzył scenografie filmowe, m.in. dla „Obywatela Kane’a”. Ale fascynowała go głównie astronomia – z upodobaniem malował wyobrażenia kosmosu, zarówno na potrzeby magazynów ilustrowanych, jak i filmu. Wcześnie poznał się też z inżynierami pracującymi nad wysłaniem człowieka w kosmo i pomagał nadawać kształt ich wizjom. Jego rysunki ilustrowały książki o podboju kosmosu, m.in. autorstwa von Brauna.

To przemysł filmowy nadawał jednak ton masowym wyobrażeniom na temat podboju kosmosu, a artyści byli często łącznikiem między filmem i NASA. Na wystawie przypomniany został – w formie plakatów i modeli – film „Kierunek Księżyc” („Destination Moon”) z 1950 roku, nagrodzony Oscarem za efekty wizualne, przy którym pracował m.in. Bonestell.
Nie mogło też zabraknąć filmu „2001: Odyseja Kosmiczna” Stanleya Kubricka (na wystawie jako kilka fotosów), uznawanego za najbardziej właściwe wyobrażenie tego, jak w przyszłości będą wyglądały podróże kosmiczne. Statek kosmiczny Discovery One był wzorowany na jednym z futurologicznych projektów von Brauna. Mimo że Kubrick nakręcił „Odyseję” w 1968 roku, film właściwie się nie zestarzał. Zresztą według teorii spiskowych to Kubrick miał przecież wyreżyserować sfingowane lądowanie na Księżycu w 1969 roku. Na wystawie pojawia się też Douglas Trumbull, odpowiedzialny za efekty specjalne w „2001: Odysei Kosmicznej” i kilku innych filmach, np. jego model aerodromu do filmu „Niemy wyścig” z 1972 roku.

Pivot Art + Culture, gdzie wystawa się odbywa, to jedno z wielu przedsięwzięć kulturalnych Paula Allena, mniej znanego współzałożyciela firmy Microsoft (jednej z kilku znanych firm, obok Starbucksa i Boeinga, które powstały w Seattle). Gdy Bill Gates skupia się na filantropii, Allen znany jest głównie ze wspierania kultury. W otwartym w zeszłym roku Pivot Art + Culture prezentuje są głównie prace z jego prywatnej kolekcji sztuki w starannie przygotowanych i inteligentnie kuratorowanych wystawach. Stąd nie powinna więc dziwić obecność na wystawie wybitnych dzieł, m.in. fotografii Thomasa Ruffa i Thomasa Strutha.

Ale będąc w Seattle nie trzeba nawet iść na wystawę, by doświadczyć „wyśnionej przyszłości”. Wystarczy zadrzeć do góry głowę lub poszukać na horyzoncie Space Needle. W 1962 roku Seattle znalazło się na zimnowojennym froncie za sprawą ogromnej międzynarodowej wystawy „Century 21”, która obracała się wokół „świata przyszłości”. I aż trudno uwierzyć, że w Pivot Art + Culture właściwie nie wspomina się o zimnej wojnie, a zmagania Amerykanów w kosmosie (przy czynnym udziale niemieckich inżynierów) przedstawione są po prostu jako wysiłek ludzkości.
Tymczasem temat wystawy „Century 21” był echem wysłania w przestrzeń kosmiczną Sputnika w 1957 roku przez Związek Radziecki, co było wyraźną rysą na amerykańskiej dumie. By nadrobić straty, rząd Stanów Zjednoczonych skierował szeroki strumień pieniędzy na rozwój nauki, inżynierii, edukację matematyczną, a przy okazji – na futurologiczną wystawę w Seattle. Wystawa światowa „Century 21” miała na nowo rozniecić wiarę w ostateczne zwycięstwo świata zachodniego, demokracji i kapitalizmu. Tuż przed jej otwarciem, w lutym 1962, Ziemię okrążył pierwszy Amerykanin, John Glenn, a jako trik marketingowy małpa z ogrodu zoologicznego w Seattle, orangutan Sandra, wysłała specjalne zaproszenie do ówczesnego celebryty, szympansa Enosa, pierwszej małpy na ziemskiej orbicie (lot Enosa był próbą generalną przed wysłaniem w kosmos Glenna).

Główną atrakcją wystawy była oczywiście ponad 180-metrowa wieża Space Needle, zwieńczona spodkiem, w którym znajdują się platforma obserwacyjna i obrotowa restauracja, dzisiaj – symbol Seattle. Po „Century 21” pozostała też krótka linia monorail oraz szereg budynków, m.in. projektu Minoru Yamasaki, późniejszego architekta nowojorskich wież World Trade Center. W 2000 roku nie kto inny jak Paul Allen na powystawowych terenach ufundował nowe muzeum – Experience Music Project (EMP), które zaprojektował Frank Gehry (pstrokaty i powykręcany w różne strony budynek uznawany jest za najmniej udaną z jego realizacji, chyba słusznie). Spora część ekspozycji w EMP poświęcona jest science fiction. I koło się zamyka.