Wyniki

wyniki-x

W poprzednim tygodniu pisałem, że czekamy na wyniki priorytetu „Narodowe zbiory sztuki współczesnej”. I pojawiły się dzisiaj (bynajmniej nie przypisują sobie żadnych zasług). Może rzeczywiście Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego działa w zwolnionym tempie. Stosowny pdf można obejrzeć na stronie ministerstwa. Po blamażu ministerstwa z priorytetem „Narodowe kolekcje sztuki współczesnej”, gdy odrzucono wnioski o dofinansowanie rozwoju kolekcji wszystkich czterech muzeów sztuki współczesnej w Polsce (przy okazji czterech zer pisałem o „środkowym palcu ministra”), ogłoszono nowy priorytet, „Narodowe zbiory…”, i rzutem na taśmę udało się rozpatrzyć ponownie złożone wnioski. Teraz muzea mają niewiele czasu, by dokonać zakupów. Koniec roku zbliża się nieubłaganie.

Wydaje się, że ministerstwo po skandalicznej wpadce wyszło z twarzą, ale tylko pozornie. Bo regulaminy obu priorytetów niewiele różni. W pierwotnym regulaminie dokonano zaledwie kosmetycznych zmian. Wnioski przygotowywały prawdopodobnie te same zespoły, muzea nie zmieniły strategii rozwoju swych kolekcji. A wyniki różnią się znacznie. Ocena wartości merytorycznej wniosków wzrosła średnio o połowę: MOCAK – z 28,17 punktów na 51,17, Muzeum Współczesne Wrocław – z 24,17 na 48,67, Muzeum Sztuki w Łodzi – z 29 na 56,83, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie z 28,17 na 57,17. Tym bardziej dziwić powinna różnica w przypadku oceny strategicznej: MOCAK – z 18 punktów na 28, MWW – z 22 na 25, MS – 14 na 28, MSN – 14 na 21. Wygląda więc na to, że chodzi wyłącznie o skład komisji oceniającej wnioski. I dobrze, że ministerstwo naprawiło ten błąd.

Największą sumę, ponad 2 miliony złotych, otrzyma na zakupy Muzeum Sztuki w Łodzi.

Komisja

komisjaNa stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pojawiła się informacja o składzie zespołu sterującego (czyli komisji eksperckiej) w programie Kolekcje, priorytecie „Narodowe kolekcje sztuki współczesnej” (komunikat). Chodzi o priorytet adresowany do muzeów sztuki współczesnej na rozwój ich kolekcji, czyli w praktyce do czterech muzeów: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, krakowskiego MOCAK-u, Muzeum Sztuki w Łodzi oraz Muzeum Współczesnego Wrocław. O tym, że w pierwszym rozdaniu żadnemu muzeum nie przyznano dotacji, pisałem już jakiś czas temu („Środkowy palec ministra”). Potem ministerstwo wydało komunikat o potrzebie zmiany regulaminu i ponownego ogłoszenia konkursu („Komunikat”). Szerzej o sprawie kolekcji pisałem ostatnio w tekście „Jaka sztuka jutro” na łamach „Dwutygodnika”.

Ministerstwo poinformowało też, że żadne z odwołań w priorytecie „Narodowe kolekcje sztuki współczesnej” nie zostało rozpatrzone pozytywnie (odwoływać mogły się tylko MOCAK i Muzeum Współczesne Wrocław). Czyżby, tak jak zapowiadano, ruszyły prace nad zmianą regulaminu i uruchomieniem programu od nowa?

Zapomniało dodać w tej lakonicznej informacji, że w ostatnim momencie zmieniono skład zespołu sterującego. Tradycyjnie zasiadali w nim historycy sztuki specjalizujący się w sztuce współczesnej, wykładowcy uniwersyteccy. W tym roku najpierw zostali powołani, a potem odwołani mailem – m.in. Izabela Kowalczyk, Luiza Nader, Waldemar Baraniewski.

Kto ich zastąpił? Są to: Monika Małkowska, krytyczka-populistka, niespełniona malarka, która twierdzi, że w świecie sztuki rządzi „mafia bardzo kulturalna”, wspierana przez „słoiki” (pisałem o niej ostatnio w poście „Don Kichotka”, w którym komentowałem jej ostatni wywiad w „Do Rzeczy”); Zbigniew Dowgiałło, malarz, autor m.in. monumentalnego obrazu przedstawiającego katastrofę smoleńską (pokazywanego na wystawie „Nowa sztuka narodowa” w MSN-ie), w ostatnich wyborach samorządowych startował bez powodzenia z ramienia Prawa i Sprawiedliwości do Rady Dzielnicy Ochota w Warszawie (jego strona internetowa); Jacek Kucaba, były prezes ZPAP, trzeciorzędny rzeźbiarz, autor m.in. pomników Jana Pawła II i innych zleceń kościelnych (również polecam jego stronę internetową); Katarzyna Nowakowska-Sito, historyczka sztuki, ale specjalizująca się w sztuce międzywojnia, była pracowniczka Muzeum Narodowego w Warszawie; Maria Korzeniowska-Marciniak, specjalistka od rynku sztuki (pojawiała się w zespole sterującym w poprzednich latach); Elżbieta Zawistowska, była pracowniczka Muzeum Narodowego w Warszawie.

To oczywiście tylko nazwiska, niektóre z wiedzą i doświadczeniem – nie wiemy w końcu, jak kto głosował. Ale skład komisji nie jest zaskoczeniem – nazwiska Małkowskiej, Kucaby czy Dowgiałły krążyły po mieście. Ministerstwo może nawet zdaje sobie sprawę z tej autokompromitacji. Ale czy na tym nie polega właśnie dobra zmiana i „korekta w kulturze” ministra Glińskiego? Cóż, jaka partia, tacy eksperci.

Dla porównania w zeszłym roku w komisji zasiadały: dr hab. Maria Hussakowska-Szyszko, dr Maria Korzeniowska-Marciniak, prof. nadzw. dr hab. Izabela Kowalczyk, dr hab., prof. UWr. Anna Markowska, dr Gabriela Świtek (komunikat).

W priorytecie „Regionalne kolekcje sztuki współczesnej” ministerstwo zapowiedziało przeprowadzenie drugiego naboru.

Kolekcje

uprezydenta
„Pan Guma” Pawła Althamera oraz obrazy Rafała Bujnowskiego na wystawie „Jaka sztuka dziś, taka Polska jutro”

 

W „Dwutygodniku” wracam do tematu kolekcji i ministerialnego programu dedykowanego kolekcjom sztuki współczesnej. Sprawę zamieszania w ministerstwie komentowałem już wcześniej – najpierw, gdy okazało się, że priorytet „Narodowe kolekcje sztuki współczesnej” został praktycznie zablokowany („Środkowy palec ministra”), a potem gdy MKiDN wydało komunikat o tym, dlaczego tak się stało – wynikało z niego, że komisja oceniała wnioski nie trzymając się regulaminu („Komunikat”).

W tekście „Jaka sztuka jutro” opisuję krótką historię dedykowanych kolekcjom sztuki współczesnej programów (zaczynając od Znaków Czasu), przyglądam się bliżej, jak działa ministerialny program „Kolekcje”, jakie są jego cele; zdradzam, co muzea zamierzały kupić; cytuję dyrektorów muzeów i galerii, artystów. No i powtarzam parę truizmów, których w normalnej sytuacji nie trzeba nawet wspominać. Bo przecież gdyby nie zapowiadana przez ministra Glińskiego „korekta w kulturze”, ten tekst by nie powstał.

Piszę: „Ale problem muzealnych kolekcji sztuki współczesnej trzeba widzieć w szerszej perspektywie. Przecież te pieniądze nie kończą swej drogi na muzeach. Ostatecznie trafiają do artystów oraz galerii, jeśli dany twórca jest przez galerię reprezentowany. Muzea, które nie otrzymają dotacji i nie zdobędą środków z innych źródeł, będą musiały zrezygnować z kupna wcześniej zarezerwowanych dzieł. Uderza to w całe środowisko.”

Komunikat

komunikat2

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wydało dzisiaj komunikat w sprawie priorytetu „Narodowe kolekcje sztuki współczesnej”. W ramach tego priorytetu w pierwszym naborze nie przyznano dotacji na rozbudowę międzynarodowych kolekcji  żadnemu z czterech uprawionych muzeów sztuki współczesnej (pisałem o tym w komentarzu „Środkowy palec ministra”). W komunikacie ministerstwo zapowiada przeprowadzenie drugiego naboru przy regulaminie zmienionym „na drodze konsultacji pomiędzy resortem, ekspertami oraz wnioskodawcami”.

Pisze się tu jakieś bzdury o tym, że po raz pierwszy „eksperci oceniali dzieła sztuki na podstawie ich zdjęć”, z czym mieli wyraźny problem. Ale przede wszystkim, że „Krytyczna ocena złożonych w konkursie wniosków związana była, zdaniem ekspertów, z wadliwie skonstruowanym dotychczasowym regulaminem priorytetu, w którym eksperci mogli zaakceptować lub odrzucić jedynie całe zaproponowane kolekcje, a nie pojedyncze dzieła sztuki”.

To doprawdy ciekawe. Od 2011 roku, gdy uruchomiono jeszcze pilotażowy priorytet „narodowych kolekcji” żadna komisja ekspercka (zwana w regulaminie zespołem sterującym) nie miała takich problemów. Nic wadliwego nie było w regulaminie. Przecież ministerstwo nie może decydować za muzea, co powinny, a czego nie powinny kupować (w ramach muzeów istnieją złożone z ekspertów komisje zakupowe). Zespół sterujący oceniając wnioski bierze pod uwagę chociażby niepowtarzalność kolekcji na tle innych zbiorów w Polsce i Europie, jej spójność, udział wybitnych artystów reprezentowanych przez najbardziej wartościowe prace, udział w budowie współczesnego kanonu sztuki czy wykorzystanie budowanej kolekcji w programach edukacyjnych. Komunikat MKiDN wyraźnie wskazuje zapędy, by ręcznie sterować zakupami do kolekcji. Na dobrą sprawę ministerstwo sugeruje też, że zespół sterujący oceniając wnioski najwyraźniej nie kierował się regulaminem i wytycznymi priorytetu, uznając je za wadliwe, a jednocześnie przyznał się do własnej niekompetencji.

Komunikat nie wyjaśnia kilku innych ważnych kwestii:

  • Dlaczego ministerstwo zmieniło skład wcześniej powołanych zespołów sterujących? Wcześniej powołani członkowie zespołu, wykładowcy akademiccy, historycy sztuki specjalizujący się w sztuce współczesnej, zostali o tym poinformowali mailem. Nadal nie znamy oficjalnie składu nowych komisji, chociaż nieoficjalnie lista nazwisk krąży w środowisku.
  • Dlaczego ministerstwo złamało regulamin opóźniając o ponad miesiąc publikację wyników naboru? Zgodnie z regulaminem ma na to dwa miesiące od momentu zakończenia przyjmowania wniosków, czyli od 30 listopada.
  • Dlaczego tak drastycznie niska była nie tylko ocena merytoryczna, ale również ocena strategiczna wniosków? Wyjaśniam: Komisja ekspercka, czyli zespół sterujący, przyznaje tylko 60 ze 100 możliwych do uzyskania punktów. Kolejne 10 punktów to tzw. ocena organizacyjna, a 30 punktów to tzw. punkty strategiczne przyznawane przez ministerstwo. Stosowane są tu dosyć obiektywne kryteria. Ocena strategiczna uwzględnia strategię budowy i rozwoju kolekcji, stosowanie dobrych praktyk, dostępność gromadzonej kolekcji, strategię promocyjną. Wieloletnie strategie rozwoju kolekcji poszczególnych muzeów się nie zmieniły (zostały opracowane na perspektywę co najmniej pięciu lat), nie zmienił się regulamin ani wytyczne priorytetu. Jak to się więc stało, że ministerstwo tak surowo „strategicznie” oceniło wnioski muzeów, obcinając niektórym z nich liczbę punktów w porównaniu z poprzednim rokiem nawet o połowę? (Na przykład Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie z 29 punktów w 2015 na 14 punktów w 2016.) Tu już nie mogło chodzić ani o problem z obrazkami, ani o chęć decydowania o poszczególnych dziełach sztuki. Tu chodziło już o to, że sztuka współczesna nie mieści się w polityce kulturalnej nowego rządu.

Nie sądzę, by majstrowanie przy regulaminie priorytetu, który świetnie działał przez ostatnie kilka lat, dobrze wróżyło na przyszłość. Z komunikatu wynika, że resort próbuje stworzyć sobie furtkę do tego, by odgórnie wpływać na program muzeów i kształt ich kolekcji. Ciekawe, co będzie dalej.

Środkowy palec ministra

dofinansowaniaZero – tyle środków na rozwój swoich kolekcji otrzymały muzea poświęcone sztuce współczesnej w ostatnim rozdaniu ministerialnego programu grantowego. Chodzi dokładnie o cztery zera, cztery puste rubryki: zero dla Muzeum Sztuki Nowoczesnej, zero dla Mocaku, zero dla Muzeum Współczesnego Wrocław, zero dla Muzeum Sztuki w Łodzi. O tym, że będzie to zero, mówiło się od dawna. Wczoraj plotki się potwierdziły. Tylko dlaczego ministerstwo zwlekało tyle czasu z ogłoszeniem tych zer?

Mniej więcej wiadomo, kto zasiadał w komisji, która tak nisko oceniła wnioski muzeów. Tej informacji ministerstwo nigdzie nie podaje (albo ja nie potrafię jej znaleźć), więc nie będę tu powtarzał niepotwierdzonych informacji. Ale zamieszczę linka do bloga Dawida Radziszewskiego, który pisze o tym szerzej: Zmiany.

Zero mówi samo za siebie. Ministerstwo, nawet jeśli rękami swoich rzekomych ekspertów, pokazało sztuce współczesnej środkowy palec.

Do tej pory mogliśmy się jeszcze trochę łudzić, że zachowane zostaną pewne pozory normalności. Największe dotacje otrzymywały instytucje kościelne i jednoznacznie prawicowe (ale czy rząd PO nie wsparł Świątyni Opatrzności Bożej jako placówki kulturalnej?). Jedną z największych dotacji wśród czasopism otrzymały „Pressje”, ale ministerstwo wsparło także czasopisma niszowe, np. „Szum” i „Glissando”. Zero na rozwój kolekcji to jasny sygnał, policzek dla całego środowiska.

Osobny program adresowany do muzeów sztuki współczesnej na rozwój ich kolekcji został wywalczony w ministerstwie jako echo ostatniego Kongresu Kultury Polskiej. To było spore osiągnięcie. W żadnej z tych instytucji nie zmienił się w ostatnim roku dyrektor, wszystkie konsekwentnie rozwijają swoje programy. Co się takiego zmieniło, że w poprzednich latach muzea otrzymywały dotacje, a nagle ich propozycje zostały tak nisko ocenione? Zmienił się rząd, minister, komisja, zmienił się klimat polityczny, zmieniły się priorytety.

Może chodzi o to, że muzea nie zamierzają obchodzić 1050 rocznicy chrztu Polski? Może nie kupują „sztuki narodowej”? Mam raczej wrażenie, że sztuka współczesna została ukarana. Że karze się całe środowisko. Do głosu i władzy doszli frustraci, którzy tyle bili piany w ostatnich latach o spiskach, przekrętach, układach, machlojkach, nie podpierając swych grubo ciosanych tez faktami. Do władzy doszli obrażeni.

Na razie wiemy, jakiej sztuki ministerstwo nie będzie wspierać – jakiejkolwiek, którą kojarzylibyśmy z tym, co rozumiemy jako „sztukę współczesną”. Aż się boję myśleć o wizji sztuki ministra Glińskiego. Bo w filmie to pseudohollywoodzkie produkcje o chwale polskiego oręża, w muzyce – pewnie Moniuszko, w teatrze – aktorzy wyłącznie w pełnym rynsztunku. A sztuka? Pewnie łatwiej jest ministrowi powiedzieć, czego nie lubi, niż czego od sztuki oczekuje. Zresztą, jak w przypadku stadnin i spółek skarbu państwa, nie chodzi o kompetencje.

W przyszłym tygodniu w CSW w Warszawie odbywa się walne zebranie Sekcji Polskiej AICA. Czy AICA zajmie głos w tej sprawie?