Środkowy palec ministra

dofinansowaniaZero – tyle środków na rozwój swoich kolekcji otrzymały muzea poświęcone sztuce współczesnej w ostatnim rozdaniu ministerialnego programu grantowego. Chodzi dokładnie o cztery zera, cztery puste rubryki: zero dla Muzeum Sztuki Nowoczesnej, zero dla Mocaku, zero dla Muzeum Współczesnego Wrocław, zero dla Muzeum Sztuki w Łodzi. O tym, że będzie to zero, mówiło się od dawna. Wczoraj plotki się potwierdziły. Tylko dlaczego ministerstwo zwlekało tyle czasu z ogłoszeniem tych zer?

Mniej więcej wiadomo, kto zasiadał w komisji, która tak nisko oceniła wnioski muzeów. Tej informacji ministerstwo nigdzie nie podaje (albo ja nie potrafię jej znaleźć), więc nie będę tu powtarzał niepotwierdzonych informacji. Ale zamieszczę linka do bloga Dawida Radziszewskiego, który pisze o tym szerzej: Zmiany.

Zero mówi samo za siebie. Ministerstwo, nawet jeśli rękami swoich rzekomych ekspertów, pokazało sztuce współczesnej środkowy palec.

Do tej pory mogliśmy się jeszcze trochę łudzić, że zachowane zostaną pewne pozory normalności. Największe dotacje otrzymywały instytucje kościelne i jednoznacznie prawicowe (ale czy rząd PO nie wsparł Świątyni Opatrzności Bożej jako placówki kulturalnej?). Jedną z największych dotacji wśród czasopism otrzymały „Pressje”, ale ministerstwo wsparło także czasopisma niszowe, np. „Szum” i „Glissando”. Zero na rozwój kolekcji to jasny sygnał, policzek dla całego środowiska.

Osobny program adresowany do muzeów sztuki współczesnej na rozwój ich kolekcji został wywalczony w ministerstwie jako echo ostatniego Kongresu Kultury Polskiej. To było spore osiągnięcie. W żadnej z tych instytucji nie zmienił się w ostatnim roku dyrektor, wszystkie konsekwentnie rozwijają swoje programy. Co się takiego zmieniło, że w poprzednich latach muzea otrzymywały dotacje, a nagle ich propozycje zostały tak nisko ocenione? Zmienił się rząd, minister, komisja, zmienił się klimat polityczny, zmieniły się priorytety.

Może chodzi o to, że muzea nie zamierzają obchodzić 1050 rocznicy chrztu Polski? Może nie kupują „sztuki narodowej”? Mam raczej wrażenie, że sztuka współczesna została ukarana. Że karze się całe środowisko. Do głosu i władzy doszli frustraci, którzy tyle bili piany w ostatnich latach o spiskach, przekrętach, układach, machlojkach, nie podpierając swych grubo ciosanych tez faktami. Do władzy doszli obrażeni.

Na razie wiemy, jakiej sztuki ministerstwo nie będzie wspierać – jakiejkolwiek, którą kojarzylibyśmy z tym, co rozumiemy jako „sztukę współczesną”. Aż się boję myśleć o wizji sztuki ministra Glińskiego. Bo w filmie to pseudohollywoodzkie produkcje o chwale polskiego oręża, w muzyce – pewnie Moniuszko, w teatrze – aktorzy wyłącznie w pełnym rynsztunku. A sztuka? Pewnie łatwiej jest ministrowi powiedzieć, czego nie lubi, niż czego od sztuki oczekuje. Zresztą, jak w przypadku stadnin i spółek skarbu państwa, nie chodzi o kompetencje.

W przyszłym tygodniu w CSW w Warszawie odbywa się walne zebranie Sekcji Polskiej AICA. Czy AICA zajmie głos w tej sprawie?