Aalto  

aalto1
Studio Aalto

Wiedziałem, że Finlandia wiele lat temu postawiła na dizajn, ale nie spodziewałem się, że wyjazd do Helsinek okaże się tak wyśmienitą wycieczką architektoniczną. Chociaż wybrałem się do stolicy Finlandii głównie z powodu wystawy Pawła Althamera w HAM, a przy okazji miałem okazję poznać przy okazji kilka innych muzeów i galerii, to właśnie nowoczesna architektura zrobiła na mnie największe wrażenie. Przede wszystkim dzięki Alvarowi Aalto, którego pamiętam jeszcze z dzieciństwa, bo dzielił pierwszą stronę encyklopedii PWN z Magdaleną Abakanowicz.

Już przyjeżdżając do centrum Helsinek z lotniska, wysiada się na dworcu, który zaprojektował Eliel Saarinen. W okolicy znajduje się kilka interesujących budynków, w tym Filnadia Hall projektu Aalto, nowa centralna biblioteka miejska Oodi, pomyślana jako platforma miejskich aktywności czy wykuty w skale kościół Temppeliaukio.

Warto wybrać się nieco dalej. Muzeum Didrichsen położone na niedużej wyspie mieści się we wspaniałej modernistycznej willi, zaprojektowanej przez Viljo Revella w latach 60., z myślą o pokazywaniu tu rodzinnej kolekcji oraz ekspozycji rzeźb na zewnątrz (w tym Henry’ego Moore’a). Prawdziwą architektoniczną ucztą jest Espoo, gdzie od niedawna można dojechać z Helsinek metrem. W Espoo, mieście-ogrodzie projektowała czołówka fińskich architektów, w tym Aalto. Przy muzeum Emma (Espoo Museum of Modern Art), mieszczącym się w brutalistycznym budynku byłej drukarni, można zaś podziwiać przypominający latający spodek dom Futuro, zaprojektowany z myślą o masowej produkcji jako budynek przyszłości przez Mattiego Suuronena.

z diedrichsen
Muzeum Didrichsen
z biblioteka
biblioteka Oodi
z futuro
Futuro House
z tipio wirkkala
Tapio Wirkkala, szkło, Emma

W sklepach zaś zachłannie cieszyłem oczy produkcją takich firm jak Iittala, Arabia, no i oczywiście Artek. Od lat 50. bowiem Finlandia stała się rozpoznawalnym na całym świecie symbolem innowacyjnego dizajnu (obok innych skandynawskich państw, jak Szwecja czy Dania), co potwierdzały nagrody na międzynarodowych wystawach, takich jak Triennale w Mediolanie.

Najważniejszym architektem i projektantem tworzącym kiedyś w Helsinkach wciąż pozostaje Alvar Aalto. Aalto odegrał kluczową rolę w kształtowaniu się modernizmu w projektowaniu i architekturze w Skandynawii począwszy od lat 30., jako twórca mebli, szkła, lamp, no i budynków. Alvar i jego pierwsza żona Aino Aalto już w 1935 roku założyli wspomnianą wcześniej firmę Artek, początkowo po to, by zaopatrywać budynki projektowane przez ich studio architektoniczne w wyposażenie wnętrz. Dziś na przedmieściach Helsinek, w nadmorskiej dzielnicy Munkkiniemi, można odwiedzić dom, który dla siebie zaprojektowali, oraz budynek pracowni, który Aalto zbudował w latach 50.

domaa zew2
Dom Aalto

domaa zew1

domaa

domaa zew 3

Dom Aalto powstał już w 1936 roku. Część przestrzeni Alvar i Aino Aalto wydzielili na potrzeby studia architektonicznego, ze specjalnie zaprojektowaną wysoką przestrzenią, przestronnymi oknami i antresolą. Na piętrze znajdowały się prywatne pokoje rodziny: sypialnie, pokój gościnny, łazienka.

To dosyć skomplikowana konstrukcja. Od strony ulicy i studia jest głównie murowana. Część budynku od strony ogrodu wspiera się na stalowych filarach, a górne piętro to lekka drewniana konstrukcja. Struktury horyzontalne odlano z betonu. Także od zewnątrz budynek jest zróżnicowany i ujawnia rozwiązania strukturalne: widać tu i ceglane powierzchnie, i z malowane drewno, i stalowe filary, i beton.

Widać w tym budynku, że już bardzo wcześnie Aalto krytykował dogmatyczne podejście do modernizmu i wiążącą się z tym standaryzację. Poszukiwał dlań alternatyw, chociażby w naturalnych materiałach czy wykorzystaniu światła.

domaa2
Dom Aalto – wnętrze pracowni
domaa8
Dom Aalto – salon

domaa7

domaa10
Dom Aalto – część prywatna na piętrze

domaa12

domaa9

domaa1

domaa szafka

domaa jadalnia
Dom Aalto – jadalnia, lampa A203

domaa klamka

domaa leger

calder aaaa
Alexander Calder, Portret Alvara Aalto

Aalto traktował projektowane przez siebie budynki jak Gesamtkunstwerk, projektując wszystkie detale, takie jak klamki, elementy oświetlenia i meble. W Domu Aalto natkniemy się też na mnóstwo intrygujących pamiątek, świadczących o paryskich przyjaźniach rodziny Aalto. Wiszą tu grafiki Légera i Le Corbusiera (z charakterystyczną sylwetką Modulora i odręczną dedykacją). Na półce w jadalni stoi portret Aalto wykonany z drutu przez Alexandra Caldera. W byłej pracowni zgromadzono zaś kilka abstrakcyjnych obrazów Aalto, który – podobnie zresztą jak Le Corbusier – chętnie oddawał się malarskiej pasji.

Widać ogromny szacunek dla architekta i jego dorobku. Aino Aalto zmarła w 1949 roku. Potem Alvar Aalto mieszkał w tym domu z drugą żoną, Elissą Aalto, do własnej śmierci w 1976 roku. Zarówno w czasie, gdy mieszkała tu rodzina Aalto, jak i po śmierci Elissy w 1994 roku, dokonano w domu tylko niewielkie zmiany.

aalto20
Studio Aalto

aalto19

aalto16

aalto15

aalto3
Studio Aalto – amfiteatr

Zaledwie kilka kroków dzieli Dom Aalto od studia, które Aalto zaprojektował w latach 50. na potrzeby swego studia architektonicznego. Napływające liczne zlecenia, głównie na budynki użyteczności publicznej, wymagały bowiem zatrudnienia większej liczby adeptów architektury.

Głównym elementem Studia Aalto jest spadzisty dach, który opada od najwyższego punktu w przestrzeni biura samego Aalto ku wspólnej otwartej przestrzeni pokoju rysunkowego, w którym pracowali zatrudnieni przez niego młodzi architekci. Dach przypomina więc żagiel. Najwyższy punkt domu wspiera się zaś na filarze-maszcie, na którym znajduje się też niewielki balkon, przypominający bocianie gniazdo. Prowadzi do niego drabinka. Taki balkonik to element właściwy wielu pracowniom architektonicznym czy rzeźbiarskim, pozwalający na spojrzenie z góry na makiety i ocenę projektów.

Aalto podkreślał, że miejsce pracy architekta musi zapewniać jednocześnie spokój do indywidualnej pracy, jak też dawać możliwość pracy kolektywnej. Widać to wyraźnie na zdjęciach, na których pracownia Aalto często zapełniały projekty, nad którymi głowiło się wielu pracowników biura jednocześnie.

aalto8
Studio Aalto – wnętrze pracowni rysunkowej

aalto11

aalto10

aalto2
Studio Aalto – świetlik
aalto13
Studio Aalto – salonik dla klientów, lampy Kultakello (A330)
aalto17
Studio Aalto – wykusz

Od strony ulicy budynek ukryty jest za murem, ale przestrzenie wewnątrz są otwarte i umiejętnie wykorzystują światło naturalne, co jest w ogóle cechą architektury Aalto (i w domu, i w studiu znajdziemy charakterystyczne świetliki). W specjalnym pomieszczeniu służącym do spotkań z klientami jedna za ścian zbudowana jest pod skosem. Na niej zawieszane były omawiane projekty, oświetlane naturalnym światłem wpadającym z niewidocznych dla oka otworów. Ten element widoczny jest od zewnątrz jako rodzaj wykuszu.

Budynek w pierwotnej formie zaprojektowany został na planie litery L, potem dodano do niego jeszcze stołówkę (na stałe w studiu zatrudniony był kucharz, który tu również mieszkał). W ten sposób powstał wewnętrzny dziedziniec, zaprojektowany jako amfiteatr – miejsce odpoczynku, ale też wykładów czy projekcji filmowych.

Dzisiaj Studio Aalto nie tylko udostępniane jest zwiedzającym. Znajdują się tu też biura Fundacji Aalto, opiekującej się spuścizną po architekcie.

aalto12

aalto6

aalto5

aalto porecz

aalto9

Podobnie jak w Domu Aalto, studio zachwyca nie tylko ogólną koncepcją, ale też detalami, takimi jak klamki (jedna z szuflad kryje specjalną wystawę klamek Aalto), niewielkie okienka służące wyłącznie do wentylacji czy meble. Mnie najbardziej zachwyciły jednak lampy, często projektowane do poszczególnych miejsc i tak, by naśladowały światło naturalne.

Lampa Ul, która wisi w salonie w Domu Aalto, powstała na przykład z myślą o uniwersytecie w Jyväskylä. Lampy Kultakello, które znajdziemy wiszące nad stołem w saloniku dla gości w Studio Aalto, zaprojektował pierwotnie dla helsińskiej restauracji Savoy. W jadalni wiszą zaś słynne „granaty ręczne” (Käsikranaatti, Artek A110). Rodzaj wystawy lamp Aalto znajduje się obecnie wokół opisanego wcześniej balkonu w jego biurze. Wiele z tych projektów wciąż są produkowane przez Artek, chociaż w raczej zaporowych cenach (najprostszy Aaltowski stołek to wydatek ponad 200 euro).

aalto7
Studio Aalto, pracownia rysunkowa

z lampa zielona

z lampa podwojna
Lampa A810
z lampa granat
Lampa „granat ręczny” A110 w jadalni Studia Aalto

aalto

domaa4
Lampa Ul w salonie Domu Aalto
domaa3
Lampa z drewna i tektury zaprojektowana przez Poula Henningsena dla Alvara Aalto

Jedna z najciekawszych lamp stoi na fortepianie w salonie Domu Aalto. Nie zaprojektował jej jednak Aalto, lecz Poul Henningsen, słynny duński projektant lamp i przyjaciel Aalto, mający ogromny wpływ na jego własne projekty (widoczne są pewne podobieństwa niektórych projektów Aalto i słynną PH Lamp Henningsena, zresztą wykorzystywał je czasem w projektowanych przez siebie budynkach). Lampę z fortepianu Henningsen wykonał specjalnie dla Aalto około 1930 roku.

Chociaż w Domu Aalto i w Studiu Aalto spędziłęm kilka godzin (oba miejsca można odwiedzać na rezerwowanych wcześniej oprowadzaniach), chętnie bym tam wrócił choćby dziś i jeszcze trochę poodkrywał.

z lampy
Studio Aalto

Przyjęcia Tove Jansson

jansson3
„Przyjęcie w mieście”, fragment

Na pierwszy rzut oka freski wyglądają zwyczajnie, wręcz staroświecko, nawet jak na okres, w którym powstały – drugą połowę lat 40. Mają w sobie jednak dużo uroku. Jeden przedstawia „Przyjęcie na wsi”, drugi – „Przyjęcie w mieście”. Pastoralnej wiejskiej zabawie przygrywa skrzypek. Na drugim przyjęciu, tym w mieście, pary tańczą na balkonie; panie w wytwornych sukniach, panowie we frakach. Jedna z kobiet w podskoku próbuje złapać dwa gołębie. Przy stole przysiadła zaś sama autorka fresku, Tove Jansson. Nie bawi się z resztą towarzystwa, nieco melancholijna odpoczywa nad kieliszkiem, z wachlarzem w jednej dłoni i papierosem w drugiej.

W centrum kompozycji, za plecami Jansson, tańczy Vivica Bandler, reżyserka teatralna. Nikt by się sam nie domyślił, że Bandler była w tym czasie kochanką Jansson. Bandler tańczy w parze z mężczyzną. Ma na sobie białą suknię z odkrytymi ramionami, włosy zaczesane do tytułu. Trzymany w dłoni czerwony szal zamaszyście wiruje w tańcu.

jansson5

jansson4

Spotkały się jesienią 1946 roku. W czasie ich krótkiego romansu Jansson pracowała nad książką „W Dolinie Muminków”, wydaną ostatecznie jesienią 1948 roku. Pod parą jej bohaterów, Topikiem i Topcią, kryły się zaszyfrowane imiona Tove i Viviki. Buka zaś była zagrożeniem dla ich miłości. Dwa małe stworzonka posługują się własnym językiem. Boel Westin, biografka Jansson, cytuje zapiski pisarki: „Topik i Topcia pokonały Bukę, są nierozłączne i sypiają razem w szufladzie komody. Nikt nie rozumie, co mówią, ale to nic, o ile wiedzą, o co chodzi”.

Relacje homoseksualne w powojennej Finlandii były wciąż zabronione prawem. Do tego Vivica miała męża, Kurta Bandlera, a Jansson żyła z Atosem Wirtanenem. Po trzech tygodniach gorącego romansu Vivica wyjechała za granicę. Dzięki temu zachowała się korespondencja między nimi. Jeden z listów do Viviki Jansson podpisała jako „Topik al Fresco”, co jest jednocześnie nawiązaniem do jej pracy nad „W Dolinie Muminków”, oraz freskami.

Zlecenia na freski Jansson otrzymała na początku 1947 roku, gdy między nią i Bandler iskrzyło jeszcze uczucie. Oba powstały w zaledwie sześć miesięcy. Ozdabiały elegancką restaurację Kaupunginkellari w helsińskim ratuszu, która służyła nie tylko jako jadłodajnia dla urzędników, ale też miejsce oficjalnych uroczystości. Po latach większość malowideł naściennych Jansson zostało przeniesionych do Helsińskiego Muzeum Sztuki (HAM), tego samego, w którym odbywa się właśnie retrospektywa Pawła Althamera.

jansson7
„Przyjęcie na wsi”, fragment

jansson6

Jansson snuła w swych listach marzenia o wspólnym tworzeniu w domu na wyspie Kummelskär, który zamierzała wybudować. Ich relacja była jednak krótka. Sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała. Niedługo potem Tove niemal wyszła za Atosa, do ślubu jednak nigdy nie doszło. To Vivica Bandler wpadła później na pomysł, by wprowadzić Muminki na deski teatru. Jansson napisała sztukę opartą na podstawie trzech pierwszych książek o Muminkach. „Mumintrollet och kometen” miała swoją premierę w grudniu 1949 roku w Svenska Teatern w Helsinkach w reżyserii Bandler.

Mężczyzna, z którym Bandler tańczy na fresku nie jest jej mężem, ale odnosi się wrażenie, że to mężczyźni i społeczne konwenanse są przeszkodą dla związku obu kobiet. Zresztą do dziś kobieco-kobiece relacje Jansson są marginalizowane. Jako autorka książek dla dzieci, była przedstawiana jako postać niemal aseksualna. Podpisy do murali w HAM nie zawierają informacji o postaciach na „Przyjęciu w mieście” i łączącym je uczuciu (ale już strona internetowa muzeum poleca specjalny „tęczowy” spacer po Helsinkach śladami queerowej historii miasta, w tym Jansson oraz Toma of Finland).

jansson2
„Odpoczynek po pracy”

Na wystawie poświęconej Jansson w HAM jej malowideł jest więcej. Pierwsze duże zlecenie malarskie otrzymała w 1945 roku od firmy Oy Strömberg Ab. Jej dyrektor, przyjaciel rodziny Janssonów (matka Tove, Signe Hammarsten-Jansson, była ilustratorką, ojciec, Viktor Jansson, znanym rzeźbiarzem), chciał, by Tove stworzyła fresk do fabrycznej kantyny. Ona zaproponowała temat relaksu, klient wolał coś bardziej związanego z fabryką, więc Jansson namalowała też mural poświęcony elektryczności. Tak powstały dwa malowidła: „Odpoczynek po pracy” oraz „Elekryczność”.

jansson
Szkic muralu dla szpitala Aurora

Inny z murali Jansson namalowała dla dziecięcego szpitala Aurora w połowie lat 50. – HAM pokazuje szkice do nich. Jansson wzięła wtedy udział w konkursie. Na klatce schodowej namalowała postacie z bajek oraz z własnych książeczek o Muminkach. Podążała za instrukcjami: malowidło na klatce schodowej miało zawładnąć wyobraźnią dzieci tak, by zapomniały, że znajdują się w szpitalu oraz by poruszały się w górę schodów (w kierunku gabinetów) odkrywając kolejne postaci.

Na wczesny obraz Jansson natknąłem się też w helsińskim Muzeum Sztuki Ateneum, w którym kiedyś mieściła się też szkoła artystyczna, do której uczęszczała pisarka i gdzie poznała swą późniejszą życiową partnerkę Tuulikki Pietilä. Na niej wzorowana była postać Too-tiki z książek o Muminkach. Too-tiki narodziła się właściwie na kartach ich miłosnych listów. Ich związek rozwijał się delikatnie, początkowo przez wymianę kartek, picie wina i puszczanie płyt. Narodziny ich uczucia miało odzwierciedlać pojawienie się Too-tiki w „Zimie w Dolinie Muminków”. Gdy Muminek budzi się ze snu w środku zimy, Too-tiki pomaga mu się odnaleźć.

jansson8
„Tajemniczy krajobraz” 1930

jansson9

Obraz wiszący w Ateneum na stałej wystawie sztuki fińskiej, „Tajemniczy krajobraz”, Jansson namalowała w wieku szesnastu lat. To obraz nastolatki! W 1930 roku, gdy powstał, ukończyła liceum i wyjechała na studia do Sztokholmu. Po raz pierwszy zapisała się na kurs w Ateneum po powrocie ze Szwecji, w 1933 roku. „Tajemniczy krajobraz” ma dwie perspektywy – jedna zbiega się w kierunku jeziora, druga – ku światłom miasta. Utrzymany w surrealnej atmosferze płótno, podobnie jak inne pejzaże Jansson z okresu studiów, uznaje się za zapowiedź późniejszej książkowej Doliny Muminków.

Jansson uważała się przede wszystkim za malarkę, dopiero w drugiej kolejności za pisarkę, chociaż to ta druga pasja przyniosła jej największe sukcesy. Jak pisała Boel Westin, „Pogodzenie malarstwa z Muminkami z czasem stało się trudne i przeistoczyło się w bolesne przeciąganie liny między wymaganiami, oczekiwaniami a własnymi pragnieniami. Ta sprzeczność towarzyszyła jej przez całe życie”.

Ale w 1947, gdy Jansson malowała „Przyjęcie w mieście”, być może jeszcze nie odczuwała tego napięcia. By nie było wątpliwości, że przy stole sportretowała samą siebie, obok kieliszka umieściła niewielkiego Muminka.

muminek

 

Althamer w Helsinkach

althamer2

Na łamach „Gazety Wyborczej” recenzują wystawę Pawła Althamera w Helsińskim Muzeum Sztuki (HAM), która otworzyła się w poprzednim tygodniu. Wystawa z jednej strony składa się z nowej utrzymanej w bieli instalacji, z drugiej – z zestawu prac Althamera z ostatnich trzydziestu lat, ustawionych w czarnej przestrzeni.

„Aby wejść do nowej instalacji Althamera, trzeba się specjalnie przygotować – zdeponować telefon komórkowy oraz nałożyć biały kombinezon, który zakrywa całe ciało, tak że widoczne pozostają jedynie twarze i dłonie widzów. Nieco anonimowi wchodzimy po schodach do ogromnej białej przestrzeni. Podłoga pokryta jest miękkim białym materiałem, w niektórych miejscach wystają duże, okrągłe lampy. Z sufitu zwisa rodzaj namiotu. Ma to nieco futurystyczny klimat, ale panuje tu raczej kontemplacyjna atmosfera. Widzowie przechadzają się niespiesznie i relaksują się na białych materacach”.

althamer
fot.: materiały HAM

„Oczyszczenie? Śmierć? Kwarantanna? Ponowne narodziny? Althamer proponuje rodzaj doświadczenia, które każdy musi zdefiniować sam. On porównuje je do popularnych fińskich saun, w których oczyszczeniu podlegają i ciało, i umysł. W tej białej przestrzeni nie ma więc miejsca na zabawę, lecz raczej na wyciszenie, oderwanie się od codziennych trosk i obowiązków. Biały kolor – zawsze ważny w twórczości Althamera – oznaczał przejście lub stan zawieszenia. W HAM odnosi się wrażenie harmonii.

O ile w białej sali przyglądamy się sami sobie, co podkreśla nieco przypominający instrukcję obsługi film wprowadzający, o tyle czarna sala jest już w całości poświęcona Althamerowi. Tu tytułowe „I (am)” dotyczy niemal wyłącznie jego samego. To on spogląda tu na siebie i wewnątrz siebie, w mnogości autoportretów. Nie ma już harmonii, spotkamy tu raczej artystę pełnego obaw o przyszłość, sięgającego po wspomnienia, być może nieumiejącego w pełni odnaleźć się w świecie i poszukującego swego prawdziwego „ja”, które rozbija się na wiele osobowości i wcieleń. Ta wystawa, chociaż uwodząca i miejscami zabawna, opowiada o trudzie tych zmagań. Być może po takiej dawce Althamerowych wrażeń trzeba się później oczyścić”.

althamer3

althamermezalians

„Ale żadna próba zamknięcia Althamera w czterech ścianach muzeum nigdy nie będzie w pełni udana. Bo i sam Althamer zawsze był niechętny retrospektywom. Można nawet powiedzieć, że to artysta, który nie czuje się w muzeum najlepiej. W Helsinkach można się przekonać dlaczego. Jego niezwykle bogata twórczość rzadko trzyma się galeryjnych ram. Althamer zawsze stara się z galerii uciec. Zamiast pracować w galerii, budował domki na drzewach. Widzów, którzy przyszli na jego wykład, zabierał na spacer. Jako tego rodzaju wybieg, propozycję innego doświadczenia, odczytuję też jego nową helsińską instalację. Althamer wielokrotnie udowadniał bowiem, że sztuka może się dziać wszędzie tam, gdzie pojawia się artysta. A artystą może być każdy.”

CAŁY TEKST DOSTĘPNY NA STRONIE „WYBORCZEJ” (ORAZ W DZISIEJSZYM WYDANIU PAPIEROWYM)