
Na pierwszy rzut oka freski wyglądają zwyczajnie, wręcz staroświecko, nawet jak na okres, w którym powstały – drugą połowę lat 40. Mają w sobie jednak dużo uroku. Jeden przedstawia „Przyjęcie na wsi”, drugi – „Przyjęcie w mieście”. Pastoralnej wiejskiej zabawie przygrywa skrzypek. Na drugim przyjęciu, tym w mieście, pary tańczą na balkonie; panie w wytwornych sukniach, panowie we frakach. Jedna z kobiet w podskoku próbuje złapać dwa gołębie. Przy stole przysiadła zaś sama autorka fresku, Tove Jansson. Nie bawi się z resztą towarzystwa, nieco melancholijna odpoczywa nad kieliszkiem, z wachlarzem w jednej dłoni i papierosem w drugiej.
W centrum kompozycji, za plecami Jansson, tańczy Vivica Bandler, reżyserka teatralna. Nikt by się sam nie domyślił, że Bandler była w tym czasie kochanką Jansson. Bandler tańczy w parze z mężczyzną. Ma na sobie białą suknię z odkrytymi ramionami, włosy zaczesane do tytułu. Trzymany w dłoni czerwony szal zamaszyście wiruje w tańcu.
Spotkały się jesienią 1946 roku. W czasie ich krótkiego romansu Jansson pracowała nad książką „W Dolinie Muminków”, wydaną ostatecznie jesienią 1948 roku. Pod parą jej bohaterów, Topikiem i Topcią, kryły się zaszyfrowane imiona Tove i Viviki. Buka zaś była zagrożeniem dla ich miłości. Dwa małe stworzonka posługują się własnym językiem. Boel Westin, biografka Jansson, cytuje zapiski pisarki: „Topik i Topcia pokonały Bukę, są nierozłączne i sypiają razem w szufladzie komody. Nikt nie rozumie, co mówią, ale to nic, o ile wiedzą, o co chodzi”.
Relacje homoseksualne w powojennej Finlandii były wciąż zabronione prawem. Do tego Vivica miała męża, Kurta Bandlera, a Jansson żyła z Atosem Wirtanenem. Po trzech tygodniach gorącego romansu Vivica wyjechała za granicę. Dzięki temu zachowała się korespondencja między nimi. Jeden z listów do Viviki Jansson podpisała jako „Topik al Fresco”, co jest jednocześnie nawiązaniem do jej pracy nad „W Dolinie Muminków”, oraz freskami.
Zlecenia na freski Jansson otrzymała na początku 1947 roku, gdy między nią i Bandler iskrzyło jeszcze uczucie. Oba powstały w zaledwie sześć miesięcy. Ozdabiały elegancką restaurację Kaupunginkellari w helsińskim ratuszu, która służyła nie tylko jako jadłodajnia dla urzędników, ale też miejsce oficjalnych uroczystości. Po latach większość malowideł naściennych Jansson zostało przeniesionych do Helsińskiego Muzeum Sztuki (HAM), tego samego, w którym odbywa się właśnie retrospektywa Pawła Althamera.

Jansson snuła w swych listach marzenia o wspólnym tworzeniu w domu na wyspie Kummelskär, który zamierzała wybudować. Ich relacja była jednak krótka. Sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała. Niedługo potem Tove niemal wyszła za Atosa, do ślubu jednak nigdy nie doszło. To Vivica Bandler wpadła później na pomysł, by wprowadzić Muminki na deski teatru. Jansson napisała sztukę opartą na podstawie trzech pierwszych książek o Muminkach. „Mumintrollet och kometen” miała swoją premierę w grudniu 1949 roku w Svenska Teatern w Helsinkach w reżyserii Bandler.
Mężczyzna, z którym Bandler tańczy na fresku nie jest jej mężem, ale odnosi się wrażenie, że to mężczyźni i społeczne konwenanse są przeszkodą dla związku obu kobiet. Zresztą do dziś kobieco-kobiece relacje Jansson są marginalizowane. Jako autorka książek dla dzieci, była przedstawiana jako postać niemal aseksualna. Podpisy do murali w HAM nie zawierają informacji o postaciach na „Przyjęciu w mieście” i łączącym je uczuciu (ale już strona internetowa muzeum poleca specjalny „tęczowy” spacer po Helsinkach śladami queerowej historii miasta, w tym Jansson oraz Toma of Finland).

Na wystawie poświęconej Jansson w HAM jej malowideł jest więcej. Pierwsze duże zlecenie malarskie otrzymała w 1945 roku od firmy Oy Strömberg Ab. Jej dyrektor, przyjaciel rodziny Janssonów (matka Tove, Signe Hammarsten-Jansson, była ilustratorką, ojciec, Viktor Jansson, znanym rzeźbiarzem), chciał, by Tove stworzyła fresk do fabrycznej kantyny. Ona zaproponowała temat relaksu, klient wolał coś bardziej związanego z fabryką, więc Jansson namalowała też mural poświęcony elektryczności. Tak powstały dwa malowidła: „Odpoczynek po pracy” oraz „Elekryczność”.

Inny z murali Jansson namalowała dla dziecięcego szpitala Aurora w połowie lat 50. – HAM pokazuje szkice do nich. Jansson wzięła wtedy udział w konkursie. Na klatce schodowej namalowała postacie z bajek oraz z własnych książeczek o Muminkach. Podążała za instrukcjami: malowidło na klatce schodowej miało zawładnąć wyobraźnią dzieci tak, by zapomniały, że znajdują się w szpitalu oraz by poruszały się w górę schodów (w kierunku gabinetów) odkrywając kolejne postaci.
Na wczesny obraz Jansson natknąłem się też w helsińskim Muzeum Sztuki Ateneum, w którym kiedyś mieściła się też szkoła artystyczna, do której uczęszczała pisarka i gdzie poznała swą późniejszą życiową partnerkę Tuulikki Pietilä. Na niej wzorowana była postać Too-tiki z książek o Muminkach. Too-tiki narodziła się właściwie na kartach ich miłosnych listów. Ich związek rozwijał się delikatnie, początkowo przez wymianę kartek, picie wina i puszczanie płyt. Narodziny ich uczucia miało odzwierciedlać pojawienie się Too-tiki w „Zimie w Dolinie Muminków”. Gdy Muminek budzi się ze snu w środku zimy, Too-tiki pomaga mu się odnaleźć.

Obraz wiszący w Ateneum na stałej wystawie sztuki fińskiej, „Tajemniczy krajobraz”, Jansson namalowała w wieku szesnastu lat. To obraz nastolatki! W 1930 roku, gdy powstał, ukończyła liceum i wyjechała na studia do Sztokholmu. Po raz pierwszy zapisała się na kurs w Ateneum po powrocie ze Szwecji, w 1933 roku. „Tajemniczy krajobraz” ma dwie perspektywy – jedna zbiega się w kierunku jeziora, druga – ku światłom miasta. Utrzymany w surrealnej atmosferze płótno, podobnie jak inne pejzaże Jansson z okresu studiów, uznaje się za zapowiedź późniejszej książkowej Doliny Muminków.
Jansson uważała się przede wszystkim za malarkę, dopiero w drugiej kolejności za pisarkę, chociaż to ta druga pasja przyniosła jej największe sukcesy. Jak pisała Boel Westin, „Pogodzenie malarstwa z Muminkami z czasem stało się trudne i przeistoczyło się w bolesne przeciąganie liny między wymaganiami, oczekiwaniami a własnymi pragnieniami. Ta sprzeczność towarzyszyła jej przez całe życie”.
Ale w 1947, gdy Jansson malowała „Przyjęcie w mieście”, być może jeszcze nie odczuwała tego napięcia. By nie było wątpliwości, że przy stole sportretowała samą siebie, obok kieliszka umieściła niewielkiego Muminka.