Urodziny Wojciecha Fangora

Wojciech Fangor, Świat, 1948

Wojciech Fangor obchodziłby w tym roku setne urodziny. Z tej okazji w całej Polsce nastąpił wysyp projektów i wystaw z nim związanych. Postanowiłem się im przyjrzeć, w szczególności zaś retrospektywnej wystawie artysty w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Moje refleksje na temat tych urodzin, nie zawsze pozytywne, można przeczytać na Dwutygodniku.

Gdańska wystawa to retrospektywa o tyle, że pokazuje Fangora z różnych okresów jego twórczości. Jednak przede wszystkim jako malarza. Szczególnie zaś podkreślony jest opartowy etap jego działalności. Sporo miejsca poświęcono również wczesnej twórczości Fangora, od lat szkolnych, przez zachłyśnięcie się sztuką Picassa, po socrealizm. Wprawdzie nie ma tu „Postaci”, ale jest i „Matka Koreanka”, a obok „Lenina w Poroninie” – inny, bardziej plakatowy portret rosyjskiego rewolucjonisty, który wydaje się umykać socrealistycznym kliszom i dominującemu wówczas modusowi realizmu. Na wystawie znalazło się też kilka plakatów – i propagandowych, i filmowych.

Największy akcent położono na płótna opartowe, te najbardziej znane, z charakterystycznymi dla Fangora gradientami, kołami i obłymi kształtami. Wyróżniono zwłaszcza kilka ogromnych prac. To w tych salach widzowie się najbardziej tłoczą i tutaj powstaje najwięcej zdjęć. Opartowa twórczość Fangora świetnie sprawdza się na Instagramie, to być może kluczowe dla jego obecnej popularności.

Podczas gdy Muzeum Narodowe w Gdańsku nie potrafi nawet wydać katalogu z prawdziwego zdarzenia, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w setną rocznicę urodzin artysty upubliczniło jego bogate archiwum oraz odsłoniło rzeźbę „MSzN”, którą Fangor zaprojektował specjalnie dla muzeum pod koniec życia. Rzeźba na kilka dni stanęła pod Pałacem Kultury. Fangor odszedł w niej od przestrzenno-literniczych zabaw znanych z wcześniejszego cyklu „Sygnatury” i obrał nowy, typograficzny kierunek. 

Archiwum Fangora to zaś prawdziwa kopalnia wiedzy. Artysta był skrupulatny, zachowywał korespondencję, dbał o swój dorobek. Już to, co zostało udostępnione, rzuca nowe światło na jego twórczość. Przede wszystkim zaś pokazuje Fangora w bogatej różnorodności. Po nawet pobieżnym przejrzeniu zgromadzonych na stronie materiałów widać, jak wiele można na tej wiedzy zbudować i jak wiele wystaw Fangorowi zorganizować.

Rzeźba „MSzN” Wojciecha Fangora pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie

ZAPRASZAM DO LEKTURY CAŁEGO TEKSTU NA STRONIE DWUTYGODNIKA.

Inny Trans-atlantyk

soto.jpg

Jeszcze wspomnieniowo z Polski – moja recenzja wystawy „Inny Trans-atlantyk” w MSN-owym Pawilonie nad Wisłą, na łamach „Wyborczej” (ponoć wczoraj w druku).

„Wszystko tu kusi oko. Te prace to wizualne pułapki. W Pawilonie nad Wisłą, w którym od tego roku organizuje wystawy Muzeum Sztuki Nowoczesnej, łatwo dać się uwieść hipnotyzującym płótnom Wojciecha Fangora, wychodzącym w przestrzeń rysunkom wenezuelskiej artystki Gego, perpetuum mobile Abrahama Palatnika. Taki pokaz może się wydawać politycznie neutralny, z punktu widzenia muzeum – bezpieczny. Ale nie dajmy się zwieść pierwszemu wrażeniu.

W pierwszej chwili ta wystawa jawi się jako zbiór atrakcyjnych obiektów. Wystarczy jednak zacząć od prostej konstatacji: dzieła opartowe bez widzów nie działają. By w pełni doświadczyć tych dzieł, trzeba samemu być w ruchu. Z każdego punktu widzenia opartowy obraz będzie wyglądał inaczej. W ten sposób artyści ujawniają mechanizmy rządzące widzeniem, ale niezbywalnym elementem tej gry staje się sam widz.

Stąd już tylko krok dzieli twórców od tez bardziej rewolucyjnych, zwłaszcza w kontekście politycznym bloku wschodniego i reżimów Ameryki Południowej. Dążenie do bardziej demokratycznego, egalitarnego doświadczania sztuki nie było tu niczym wyjątkowym. „Inny Trans-Atlantyk” ma ambicję ujawniania obecnego w tych pracach politycznego potencjału. Dlatego jedna z kuratorek Marta Dziewańska podkreśla, że iluzje optyczne były nie tyle celem, ile punktem wyjścia”.

CAŁY TEKST DOSTĘPNY NA STRONIE „WYBORCZEJ”