Zapytanie nr 34

zapytanie34.png

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zawsze owiane było pewną aurą tajemnicy. Co tak naprawdę myśli minister? Co dzieje się za złoconą bramą na Krakowskim Przedmieściu? Co chce osiągnąć minister, dobrowolnie rezygnując z części i tak niewielkiego budżetu (Zdrojewski)? I co oznaczać będzie „dobra zmiana” w kulturze (Gliński)?

Zazwyczaj czytać trzeba między wierszami albo czekać na fakty dokonane. Informacje pochodzą z marginesów. Ostatnio – dzięki ZPAP.

Związek Polskich Artystów Plastyków miał w swojej historii karty wręcz heroiczne – na początku lat 80. poparł strajki na Wybrzeżu, przez co po wprowadzeniu stanu wojennego został ukarany rozwiązaniem. Wstał jak feniks z popiołów po zmianie ustrojowej w Polsce i szybko stał się instytucją marginalną, nie reprezentującą szerokiego środowiska sztuk wizualnych, konserwatywną (artystycznie i politycznie) oraz konformistyczną. Szkoda, bo artyści związku potrzebowali, tylko nie w takiej formie.

Nie trzeba było czekać, by ZPAP, organizacja niemrawa, która dla artystów nie zrobiła w ostatnich latach NIC, nie spróbował po wygranych przez PiS wyborach przypomnieć o sobie i swoich dawnych przywilejach. Oto pod koniec poprzedniego roku Oddział Warszawski ZPAP ustami posła PiS i zadeklarowanego wroga sztuki współczesnej Artura Górskiego (zmarł na początku kwietnia) skierował zapytanie do ministra Glińskiego, sugerując, by przywrócić coroczne wystawy związkowe w Zachęcie, jak za dawnych czasów. Jak pisał Górski, „będzie to powrót do dobrej tradycji, od której Zachęta odeszła, a dla której powstała w XIX w. tj. krzewienia i rozwoju sztuki polskiej”. Przeglądy takie mają trwać około półtora miesiąca i obywać się „bez jury”. Górski wsparł tu członkinię ZPAP Bognę Lewtak-Baczyńską, cytując jej list, w którym ta snuła fantazję o przeglądach w Zachęcie: „nie dopuszczane byłyby tylko prace obrażające uczucia narodowe, religijne i obyczaje”. Inne okręgi ZPAP „mogłyby podobne przeglądy organizować z pomocą mecenatu państwowego w najbardziej reprezentacyjnych galeriach swoich województw”.

Właśnie karierę na mediach społecznościowych robi odpowiedź ministra na „zapytanie nr 34” z 5 kwietnia. To jest właśnie ta notatka z marginesu, z której dowiedzieć się możemy o zamiarach MKiDN.

W odpowiedzi minister właściwie obiecuje Oddziałowi Warszawskiego ZPAP wystawy w Zachęcie, zapewniając, że propozycja ta „wpisuje się w kierunek myślenia MKiDN o zmianach w promocji polskich twórców”. Sprawa ruszyła z miejsca. Przedstawicielka związku Bogna Lewtak-Baczyńską podjęła już rozmowy z podsekretarzem stanu w ministerstwie Wandą Zwinogrodzką. Oczywiście nie ma mowy o pytaniu o zdanie dyrekcji Zachęty.

Dlaczego minister miałby pytać o zdanie dyrekcję Zachęty? Skoro, jak twierdzi w tym samym dokumencie, problemem jest „mafia kulturalna”, „zamknięta grupa kilkudziesięciu kuratorów, artystów, właścicieli i dyrektorów galerii, a także krytyków sztuki, dystrybuującej uznanie i pieniądze oraz udzielającej swojego poparcia jedynie wąskiej grupie związanych z nimi artystów poprzez uzyskanie kontroli nad wieloma mechanizmami funkcjonującymi w polskim świecie sztuk wizualnych”. Ministerstwo przygląda się więc statusom instytucji, w tym Zachęty, i je w najbliższej przyszłości zmieni.

To, że teza o wyimaginowanej „mafii bardzo kulturalnej” może stać się instrumentem politycznym w kulturze, wiadomo było już w momencie, gdy tekst Moniki Małkowskiej pojawił się na łamach „Rzeczpospolitej”. Wymysł środowiskowo urażonej krytyczki jest jak teza o zamachu i plotka o Amerykanach zrzucających z samolotów stonkę ziemniaczaną. Posłuży do uzależnienia instytucji od władzy politycznej, dokonywanego rękami paru frustratów.

To, co Gliński i Małkowska jednym głosem nazywają „mafią kulturalną”, to po prostu środowisko sztuk wizualnych, które dużym, wieloletnim wysiłkiem zmodernizowało instytucje sztuki, zaczęło budować kolekcje, stworzyło międzynarodowe relacje. Wszystkie te osiągnięcia są dziś zagrożone – próbuje się rozmontować program „Narodowych kolekcji sztuki współczesnej”, przez zwrot na prawo we wrocławskim ratuszu pracę straciła Dorota Monkiewicz. Dzisiaj partnerem do rozmów i „przedstawicielem środowiska” dla ministra Glińskiego jest ZPAP.

Czego dowiedzieliśmy się z „Odpowiedzi na zapytanie nr 34” o „dobrej zmianie” w kulturze? Kierunek – Zachęta!