
Na stronie „Gazety Wyborczej” polecam wystawę „Nie jestem już psem” przygotowaną w Muzeum Śląskim w Katowicach przez Katarzyne Karwańską i Zofię Czartoryską. To ich kolejna propozycja, po „Po co wojny są na świecie” w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, proponująca nowe podejście do tzw. sztuki outsiderów. Piszę:
Kuratorki najlepiej ujęły sprawę w tytule: „Nie jestem już psem”. To słowa Radosława Perlaka odsiadującego wyrok dożywocia w Zakładzie Karnym w Rawiczu. W więzieniu Perlak napisał trzy książki i odkrył nowe powołanie – zaczął malować, a jego obrazy zazwyczaj silnie dotykają polityki.
To artyści, którzy nie martwią się o karierę, nie liczą na zyski ze sprzedaży prac. Tworzą z wewnętrznej potrzeby, z trzewi. Sztuka wyraża ich stosunek do polityki, ich duchowość, ich seksualność, ich fobie i natręctwa. Nie ma tu miejsca na cynizm czy wyrachowanie. Tworzenie nadaje sens życiu, jest jego siłą napędową, nadaje tożsamość.
Kuratorki zresztą najbardziej interesują postawy radykalne, antysystemowe, anarchizujące. Ryszard Kisiel z Trójmiasta, który na początku lat 80., w kontekście milicyjnej akcji Hiacynt inwigilującej środowisko homoseksualistów, tworzył inscenizowane zdjęcia, często łączące homoerotykę i humor, a nawet politykę. Jego zabawne „czołówki” nieistniejących filmów to napisy tworzone bezpośrednio na ciele. Na przykład: „Chcemy porno, a nie ORMO” na wypiętych pośladkach.
Wystawa w Katowicach stawia nową, odważną tezę o wspólnocie między kulturą alternatywną rodem z lat 80. oraz innymi outsiderami. Stąd obecność Roberta Brylewskiego.
W latach 80. anarchiści i punkowcy, ale też wielu artystów wizualnych działających poza oficjalnym obiegiem, byli w podobnej pozycji co współcześni outsiderzy. Niektórzy, jak Zbigniew Libera, po 1989 roku weszli do galerii, innym się nie udało, jeszcze inni – w ogóle nie mieli takich ambicji.
Z kultury alternatywnej, która już dawno trafiła do muzeów oprawiona w zgrabne ramki, bliżej jednak do głównego obiegu sztuki niż z muzeów etnograficznych. Barykada jest wysoka. Z prezentowanych w Katowicach artystów najbliższy jej przekroczenia jest Tomasz Machciński, który od dziesięcioleci fotografuje siebie w różnych kobiecych stylizacjach. To projekt gotowy, by samodzielnie zaistnieć w galerii.
„Nie jestem już psem” zrywa z hierarchiami sztuki, ale wciąż sytuuje tych twórców na marginesie. Wystawa obarczona jest ryzykiem fetyszyzacji. To twórcy atrakcyjni, bo wciąż na swój sposób egzotyczni. Dlatego Xawery Stańczyk w tekście towarzyszącym wystawie proponuje rozróżnienie na tych artystów, którzy są outsiderami z przyczyn od nich niezależnych, i outsiderów z wyboru.
Teza o pokrewieństwie kultury alternatywnej i outsiderów sztuki będzie więc trudna do utrzymania. Ale każde takie naruszenie kanonu jest cenne. Pokazuje bowiem, że wolność twórcza, także ta zapisana w konstytucji, nie dotyczy tylko artystów przez duże „a”.