
Czytelnikom „Przekroju” (nr 3571/2220) przybliżam przybliżam postać Taro Okamoto, japońskiego artysty, autora Wieży Słońca w Osace:
„Sztuka to eksplozja!” – wykrzykiwał w reklamie telewizyjnej Tarō Okamoto, wcześniej bijąc w zaprojektowany przez siebie dzwon. Pierwotnie stworzył go z myślą o świątyni buddyjskiej. Każda z wystających z kolczastego kielicha dzwonu wypustek wydaje inny dźwięk. Obecnie nikt już nawet nie pamięta, co reklamował Okamoto, ale Japończycy do dziś kojarzą go z tym hasłem.
„Sztuka to eksplozja!” – w gruncie rzeczy niewielu artystów podpisałoby się pod tymi słowami, a co dopiero tworzyło i żyło zgodnie z tą dewizą. Nieustanne eksplodowanie jest dla artysty i niezwykle trudne, i wyczerpujące. Ale za każdym razem, gdy stykam się z twórczością Okamoto, mam poczucie, że właśnie nastąpiła jakaś erupcja. A w jej wyniku pojawiły się nowe formy życia, niedające się wpisać w żadne powszechnie obowiązujące klasyfikacje biologiczne. Gdy ja przyglądam się im, one równie zaciekawione też taksują mnie wzrokiem. Niemal wszystkie rzeźby Okamoto, chociaż zazwyczaj trudno nazwać je figurami, mają twarze, maski – czasami nawet więcej niż jedną.
CAŁY TEKST DOSTĘPNY NA STRONIE „PRZEKROJU”
Na temat Okamoto pisałem na blogu przy okazji mojej pierwszej wizyty w Japonii, a o Wieży Słońca, gdy wreszcie pojechałem do Osaki.