Już jakiś czas temu na „Dwutygodniku” ukazał się mój tekst „Katastrofa bez obrazu”, w którym analizuję medialne obrazy towarzyszące obecnej pandemii i zastanawiam się nad konsekwencjami braku niektórych obrazów, zwłaszcza w polskim kontekście. Chociaż rozmrażanie postępuje, pandemia się na razie w Polsce nie cofa i tekst nie traci moim zdaniem na aktualności.
„Pandemię reprezentują głównie liczby, wykresy i krzywe, które mamy spłaszczać, oraz mapy z różnej wielkości czerwonymi kółkami. Typowe obrazy pandemii przedstawiają puste ulice zazwyczaj tętniących życiem metropolii, ewentualnie powracające do miast zwierzęta, naprawdę lub na niby (jelenie w Zakopanem i delfiny w kanałach Wenecji). Do tego mamy printscreeny ze spotkań na Zoomie, koniecznie otagowane, i przystawiane do skroni termometry pistolety. Powstają liczne memy i umieszczane w internecie żarty – niemal każdy z nas widział człowieka w przebraniu smoka wyrzucającego śmieci, ale też niesmaczne, rasistowskie dowcipy z Chińczyków jedzących nietoperze (koniecznie żywcem). Widzimy to wszystko, ale nie widzimy śmierci. Mimo ciągłego naporu obrazów nie ma wśród nich tych właściwych.
Otwieram portal gazeta.pl – na kilkanaście zdjęć reklamujących teksty większość to twarze polityków, w tym oczywiście ministra zdrowia. To w dodatku twarze bez maseczek – to nie znaczy, że ci politycy w maskach nie chodzą, to redakcja wybiera takie zdjęcia. Kilkukrotnie powraca też mikroskopowy symbol wirusa z charakterystycznymi wypustkami zakończonymi mackami ośmiornicy. Dzisiaj w Polsce koronawirusem zaraziło się ponad 400 osób – czytam – zmarło kilkanaście.
Nie widzimy cierpienia pacjentów w szpitalach ani ciężkiej pracy lekarek i pielęgniarzy. Takie zdjęcia należą do niezwykle rzadkich. Obliczem epidemii koronawirusa w Polsce stał się minister zdrowia. Z wyrazu twarzy Łukasza Szumowskiego próbujemy więc odczytywać, jak ma się nasze państwo. Czy minister oby nie jest zmęczony? Zdenerwowany? Czy te oczy mogą kłamać?”