Nawet jeśli wystawa w paryskim Musée Picasso przynudza (a nie przynudza, bo to przecież Picasso), warto od czasu do czasu zadrzeć głowę. Niemal mnie zamurowało, gdy zobaczyłem, jaki żyrandol zdobi monumentalną klatkę schodową Hôtel Salé. Na pierwszy rzut oka wydaje się wykonany z gipsu. Z końcówek rachitycznej, geometrycznej konstrukcji wyrastają delikatne kwiaty. W nich zaś świecą się żarówki. Trochę jak żart, ale to nie żart.
Zastanawiałem się, co mnie tak w tym intryguje, i doszedłem do wniosku, że chodzi o proporcje. Szeroko rozłożone ramiona żyrandola rozciągają się na ponad metr, a może nawet dwa, natomiast kwiaty są przy tym stosunkowo niewielkie. Jakby zakwitły metalowe pręty.
Szybko okazuje się, że żyrandoli jest więcej. Z drugiej strony klatki schodowej wisi lampa w kształcie klatki dla ptaków, z dwoma sówkami, które przysiadły na jednej z krawędzi, maskami oraz wyrastającymi z gałęzi pędami roślin. Wszystko razem może wydawać się dalekim echem sztuki etruskiej czy egipskiej.
Żyrandole zaprojektował Diego Giacometti, młodszy, mniej znany brat rzeźbiarza Alberta Giacomettiego. Przez wiele lat bracia Giacometti dzielili pracownię na Montparnasse. Diego był ulubionym modelem Alberta, a od lata 20. – asystentem brata. Wykonywał odlewy i patynował rzeźby, pozostając w jego cieniu. Dopiero po śmierci Alberta w 1966 roku Diego w pełni poświęcił się własnej twórczości.
Gdy na początku lat 80. XX wieku planowano otwarcie Musée Picasso, Dominique Bozo, pierwszy dyrektor muzeum, zaprosił do współpracy osiemdziesięcioletniego Diega Giacomettiego. Bozo uznał, że to właśnie szwajcarski rzeźbiarz i projektant podoła sobie z zadaniem połączenia historycznych wnętrz ze sztuką Picassa. Bo te wydawały się do siebie nie przystawać.
Giacometti zaprojektował niemal całe wyposażenie muzeum: stołeczki, na których przysiadają pilnujący wystaw, ławki, stoliki, no i wspomniane żyrandole. W sumie około pięćdziesięciu obiektów. Muzeum otwarto w październiku 1985 roku, Diego Giacometti umarł kilka miesięcy wcześniej, w lipcu.
Obecnie na czasowej wystawie w podziemiach muzeum pokazano kilka oryginalnych modeli z gipsu, które później posłużyły do wykonania właściwych odlewów z brązu lub żywic. Modele były przywożone do Hôtel Salé i przymierzane na miejscu. Można też prześledzić, z jak wielu źródeł Giacometti czerpał inspiracje: od roślin i zwierząt, przez kultury antyczne, po sztukę abstrakcyjną. Widać to wyraźnie w gipsowych modułach, z których następnie składał większe całości, chociażby żyrandole.
Ale Giacometti musiał się tu też inspirować czymś jeszcze bardziej oczywistym – rzeźbami samego Picassa, zwłaszcza tymi spawanymi w metalu – niejedną można teraz zobaczyć w muzeum.
Wychodząc zauważyłem jeszcze jeden żyrandol, inny niż wszystkie inne, złożony z liści. Jego pierwowzór Bozo zauważył w sypialni Giacomettiego. Dwukrotnie zmieniany przez artystę, ostatecznie okazał się zbyt duży do wnętrz Hôtel Salé, ale gdy kilka lat temu przebudowano hol muzeum, postanowiono, że świetnie pasuje do tej nowej przestrzeni.