Muzeum

TPP_MSN_TR_widok_z_lotu_ptaka
Wizualizacja projektu Muzeum Sztuki Nowoczesnej i teatru TR Warszawa, pracownia Thomas Phifer and Partners. Widok z lotu ptaka

Warszawskiej epopei muzealnej ciąg dalszy. To, że nowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej nie będzie tak zwaną ikoną, wiadomo było od dawna (albo inaczej: zmieniła się definicja „ikony”). Ta dyskusja przetoczyła się już wiele lat temu, gdy poprzedni konkurs na budynek muzeum wygrał Christian Kerez. W międzyczasie przestaliśmy oczekiwać „efektu Bilbao”. Gdyby muzeum budowano 15-20 lat temu, być może byłby to Liebeskind (dzisiaj krajobraz Warszawy szpeci jego „żagiel”). Potem liczono na kogoś pokroju Zahy Hadid (nie udało jej się „sprzedać” stolicy wieżowca-kaktusa). Na konferencji prasowej zorganizowanej na placu Defilad Thomas Phifer kwieciście i pełen zapału opowiadał o swoim nowym projekcie i fascynacji energią Warszawy.

Dziś nie ma już tych emocji, które towarzyszyły konkursom przed laty (przypomnę, że pierwszy odwołano, drugi wygrał Kerez). Nie ma śledzenia szwajcarskich spisków, głośnych rezygnacji z urzędu, protestów. Jest prosty projekt, do tego o wiele mniejszego budynku niż zakładano za czasów dyrektora Zielniewicza. Są realia. I jakaś nadzieja, że Muzeum jednak powstanie. Wszyscy są jednak ostrożniejsi w entuzjazmie.

Po fiasku projektu Kereza MSN i Teatr Rozmaitości wzięły sprawę w swoje ręce i same prowadzą inwestycję. W zamkniętym konkursie wybrano nie projekt, lecz biuro architektoniczne. Potem dopiero zaczęto projektować. O niektórych detalach wiadomo było z wywiadów od jakiegoś czasu: że będą to osobne budynki muzeum i teatru; że muzeum będzie białe, a teatr szary; że charakterystyczną cechą przyszłej siedziby MSN-u będzie półprzezroczysta fasada z „tkaniny” z białego teflonu.

Thomas Phifer przedstawił dziś projekt dziennikarzom, a Muzeum opublikowało renderingi. Tym razem nie było makiety (osobiście żałuję, bo lubię). Na wizualizacjach muzeum i teatr wyglądają minimalistycznie, oszczędnie, radykalnie. Jakby to były dopiero zamarkowane bryły, a nie ostateczny wygląd budynków. Podwójna biała fasada muzeum (biała tkanina ma być odsunięta od właściwego budynku o kilka metrów) oraz aluminiowe, ażurowe pokrycie teatru mają silnie kontrastować z otoczeniem. Podobnie zakładał Kerez, jednak Phifer posunął się kilka kroków dalej.

Na konferencji prasowej Joanna Mytkowska zdradziła też kilka szczegółów układu funkcjonalnego budynku. Na parterze: niebiletowane galerie „szybkiego reagowania”, audytorium, hol zlewający się z forum między budynkami. Na pierwszym piętrze: galerie „eksperymentalne” i „badawcze” (jako badawczą Mytkowska określiła ostatnią wystawę Wróblewskiego w MSN-ie) oraz biblioteka, archiwa (specjalne miejsce ma zająć Archiwum KwieKulik) i rekonstrukcja Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia. Drugie piętro to ciągi sal „klasycznych” i „monumentalnych”, przerywane mniejszymi pomieszczeniami, w których będzie można chwilę odpocząć od sztuki i cieszyć się widokiem miasta. Największa monumentalna sala ma liczyć aż 500 metrów kwadratowych (dla porównania Matejkowska w Zachęcie ma 300). Biała wieża dostawiona do bryły muzeum (sama bez specjalnej funkcji) kryje osobne wejście do kina ukrytego pod powierzchnią.

Podkreślano otwartość, kształtowanie przestrzeni miejskiej oraz fakt, że wiele miejsca podczas procesu projektowania poświęcono funkcjom i potrzebom instytucji.

winda
Przyszła wieża i winda do kina

Na placu Defilad, w miejscu, w którym mają zostać wzniesione muzeum i teatr, wymalowano białą farbą plany przyszłych budynków, po których oprowadzać będą jutro pracownicy muzeum i teatru. Na razie wszystko jest wirtualne. Na razie budynki na renderingach przykrywa rodzaj mgiełki. Wszyscy widzą, jak daleko potrafią odejść od wizualizacji właściwe realizacje. Na razie wygląda bardzo dobrze. Chciałoby się powiedzieć, że to krok milowy, ale przecież wracamy do niemal tego samego punktu, w którym sprawa muzeum była wiele lat temu.