Stosunki pracy

DSC08324.jpg
„Stosunki pracy”, na pierwszym planie Greg Różański, w tle Alan Sekula

Dziś debiutuję jako recenzent w „Gazecie Wyborczej” tekstem o „Stosunkach pracy” w Muzeum Współczesnym Wrocław, pierwszej odsłonie ich kolekcji (wcześniej pokazywane tam były zbiory Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych).

Przy okazji wspominam tez o projekcie, który przygotowała tam grupa artystów i aktywistów: Maureen Connor, Noaha Fischera, Oleksija Radynskiego, Zofię Waślicką i Artura Żmijewskiego. Ich audyt dokonany w muzeum na zaproszenie dyrektorki Doroty Monkiewicz to echo wywiadów z dyrektorami instytucji, które jakiś czas temu opublikował w „Krytyce Politycznej” Żmijewski. Ich interwencyjna wystawa na parterze bunkra oraz „Stosunki pracy” właściwie są komplementarne. Bo trudno pisać o „Stosunkach pracy”, nie wspomniawszy o sytuacji w samym muzeum. Zwłaszcza, gdy się to ma podane jak na tacy. Pracownicy muzeum i Monkiewicz pozwolili się zbadać. Doceniam zwłaszcza odwagę Doroty. Wnioski nie są jednoznaczne, ale ujawnione zostało parę muzealnych spraw, a przy okazji zinterpretowano sytuację muzeum w szerszym kontekście. Sam o MWW i pozbyciu się Monkiewicz przez władze miasta pisałem tu na blogu w postach: Dorota Monkiewicz oraz Wrocław zapowiada konkurs.

Wystawie artystów i aktywistów trochę brak formy i składa się po prostu z teksów w dwóch językach i wykresów na ścianach (tworzyli je m.in. pracownicy muzeum), ale taki już ich urok. Mam nadzieję, że powstanie na temat tego audytu jakiś spójny, dłuższy tekst.

DSC08210
Fragment jednego z wielu tekstów na interwencyjnej wystawie w MWW

W moim tekście o „Stosunkach pracy” piszę: „Kolekcję MWW odbierałem nie jako zbiór arcydzieł, lecz problemów do przepracowania, z którymi na różne sposoby mierzy się pewnie większość zwiedzających. Wciąż młoda instytucja definiuje się poprzez społeczne zaangażowanie ­ i stąd też biorą się pewnie jej problemy. Patronuje jej postać teoretyka Jerzego Ludwińskiego, który w 1966 r. stworzył dla Wrocławia nigdy niezrealizowany projekt Muzeum Sztuki Aktualnej, mającego pozostawać w dynamicznej relacji z publicznością. Dziś tę aktualność rozumie się nieco inaczej niż kilkadziesiąt lat temu, bardziej politycznie. Pytana przez artystów, Monkiewicz mówi wprost, że najbliżej jest jej do partii Razem, że utożsamia się z tradycją przedwojennego PPS­-u. Muzeum, choć ma serce po lewej stronie, daleko jednak do jakiejkolwiek partyjności. Bo tego, co dzieje się na wystawie, nie ogarnia jeszcze żadna partia”.

DSC08233

Wspominam między innymi prace Jeremy’ego Dellera, Erana Schaerfa, Gregora Różańskiego, Zuzanny Janin, Joanny Rajkowskiej, Binelde Hyrsana, Anny Molskiej, Tatiany Trouvé – naprawdę sporo tu kobiet (w końcu!).

Nie zmieściło mi się parę uwag krytycznych na temat wystawy – do paru detali bym się bowiem przyczepił, zwłaszcza do oprawy świetlnej, która ma nawiązywać do imprez rave, ale jest zbyt agresywna i ingeruje w same prace. Najbardziej ucierpiała instalacja Dominique Gonzalez-Foerster, oparta na grze kolorów przypisywanych poszczególnych płciom, tu zalana światłem ultrafioletowym. Tak czy owak, kolekcja trzyma poziom, a MWW, zwłaszcza po dokonanym na nim audycie to dzisiaj – choć nie wiadomo jak długo – jedna z najbardziej progresywnych instytucji w Polsce.