Math Bass

mathbass2

Główne sale Muzeum Yuz, jednej z licznych artystycznych atrakcji na West Bundzie, mają gigantyczne wręcz rozmiary – do muzealnych potrzeb dostosowano dawny hangar lotniczy. Jeszcze parę tygodni temu stały tu wielometrowe, megalomańskie rzeźby amerykańskiego (byłego) streetartowca o pseudonimie KAWS, teraz zieje tu pustką i – szanghajskim zwyczajem – nie wiadomo, kiedy i co je znowu wypełni. Ale Yuz dysponuje też innymi, mniejszymi przestrzeniami, w których regularnie prezentuje wybranych artystów ze swojej kolekcji. Jest też Project Room. I to właśnie tu odbywa się wystawa Math Bass, artystki z Los Angeles.

Bass swe największe obrazy powiesiła jednak w holu wejściowym, nad kawiarnią. Przez przeszklone ściany można je nawet oglądać z ulicy. Obraz skierowany do środka jest jak klucz do całej wystawy – w rzędach pojawiają się tu motywy, które powracają w innych pracach z cyklu „Newz!”. To zestaw ideogramów, uproszczonych rysunków, rodzaj języka obrazkowego, z którego Bass zestawia nowe całości. Mamy tu więc lornetkę, krokodyla, zapałki, papierosy, dymek, litery „b” i „z”, kwiatki, język, tubę, znaki interpunkcyjne i kilka motywów architektonicznych.

mathbass6

O ile ten ogromny obraz może przypominać słownik nowoczesnych hieroglifów, na samej wystawie Bass pokazuje, jak można ich użyć. Gdy zestawia ze sobą poszczególne piktogramy, tworząc nowe kompozycje, można je dwojako odczytywać; jawią się zarówno jako zestawy obiektów-symboli, jak też złożone z nich nowe całości. Na przykład dwie połączone krokodyle paszcze układają się w znak „X”. Papierosy dymią jak fabryczne kominy. Gdy zaś aligator otwiera paszcze, chcąc połknąć schematyczny budynek, jego geometryczne zęby zamieniają się w schody. Tworzy się napięcie między ciałem i architekturą, ciałem i językiem. Nawet ograniczona ilość znaków, oferuje niezliczone możliwości kombinacji.

Próbując jednak odczytać rebusy Bass, skazani jesteśmy na porażkę.

mathbass1

mathbass3

Wystawa opiera się też na grze między dwuwymiarowymi, płaskimi obrazami i trójwymiarowymi obiektami, sytuującymi się gdzieś między rzeźbą i scenografią. Powstają formalne rymy. Architektoniczne piktogramy rozrastają się, przypominają powiększone klocki. Na białym postumencie obraca się zaś czerwone jabłko.

Mimo oczywistej dekoracyjności jej twórczości (jej styl przypomina mi innego kalifornijskiego projektanta i malarza, Geoffa McFetridge’a), bardziej przywodzi na myśl systemy informacyjne, logotypy, może nawet już nieco nostalgiczne. W każdym razie mi wyciągnięta zgrabna nóżka od razu skojarzyła się z peerelowskimi szamponami czy płynami do kąpieli. (Na największym z obrazów Bass zdecydowała się jednak, by ta noga reklamowała Bloomingdalesa.) Znaki graficzne z czasów, gdy nie liczyła się marka, bo wystarczyło, że po spojrzeniu na opakowanie rozpoznawało się, czy to cukier, czy mąka. Może nie o nostalgię tu chodzi, lecz o tęsknotę za taką informacyjną prostotą.

mathbass4