Flower Power

flowerpower
Anna Zaradny, „Flower Power”

Uczestniczyłem we fragmencie festiwalu „Instalakcje”, który w tym roku odbywał się w CSW, i pozostaję pod ogromnym wrażeniem koncertu Anny Zaradny „Flower Power”. Zaradny przez pół godziny grała na orchideach w siedmiu doniczkach. Ich liście były podłączone do prądu. Podobny koncert dała po raz pierwszy kilka lat temu.

Zaradny zmienia koncert muzyki elektronicznej w cielesny performens, spektakl obcowania z roślinami, głaskania, dotykania. W pewnym momencie wzięła do ust liść. Improwizuje, bada, jak działa roślinny instrument. Niektóre efekty na pewno ma już przećwiczone, ale każdy dźwięk pozostaje zaskoczeniem. To coś pomiędzy próbą a właściwym odegraniem utworu. Do tego Zaradny ma w sobie coś, co można by chyba nazwać osobowością sceniczną – poważna, skupiona, trzymająca publiczność w napięciu. Nie tylko „flower power”, ale też „girl power”.

Koncert na roślinach – to brzmi humorystycznie, bo jest też w tym jakaś dawka humoru, ale całość miała dosyć podniosły charakter. Żadne pitu pitu, mocne, ciężkie dźwięki. Słuchało się tego z ciągłą świadomością, że dźwięk – w innej formie – przechodzi przez te delikatne liście i łodygi. Ruchy artystki zdradzały uważność, by kwiatu nie złamać, nie uszkodzić. Swój koncert w CSW dedykowała zmarłemu kilka dni temu Konradowi Pustole. I w jakiś sposób to również czuło się w jej muzyce.

silentmusic
Robin Minard, „Silent Music”

Koncert Zaradny świetnie korespondował też z jedną z instalacji dźwiękowych, które zagościły z okazji festiwalu w rzadziej uczęszczanych miejscach Zamku. W zamkowych piwnicach można było posłuchać/obejrzeć instalację „Silent Music” Robina Minarda, złożoną z kilkudziesięciu (a może nawet większej ilości, nie liczyłem) mini-głośniczków, które zdawały się piąć po ścianach na czarnych kabelkach jak bluszcz. Dźwięk, który się z nich wydobywał, był czasami ledwo słyszalny, delikatny, przypominał szum czy przelewającą się gdzieś w oddali wodę. Organiczne wchodziło tu w cichą komitywę z nieorganicznym. Zaradny podejmuje podobną grę, ale na wyższym poziomie napięcia, o poprzeczkę wyżej.