Rydet

rydet

Muzeum Sztuki Nowoczesnej po krótkiej przerwie otworzyło nowe wystawy, trzy na raz. Serwuję je sobie stopniowo. Wczoraj zacząłem od piętra Emilki, gdzie Muzeum pokazuje zdjęcia Zofii Rydet z jej słynnego „Zapisu socjologicznego”. Kuratorzy Sebastian Cichocki i Karol Hordziej wyszli od idei wystawy, o której myślała sama fotografka. Świadczą o tym jej notatki i listy zebrane w jednej z gablot. Układ cykli na wystawie jest zgodny z jednym ze scenariuszy nigdy nie zrealizowanej ekspozycji z początku lat 80. Co do wyboru zdjęć i sposobu prezentacji, kuratorzy musieli podjąć wiele decyzji sami.

Zwiedzanie najlepiej zacząć od krótkiego fragmentu filmu z wywiadem, który przeprowadził z Rydet w 1990 roku Józef Robakowski (sam występuje wraz z ówczesną żoną Małgorzatą Potocką w cyklu „Artyści”). Rydet mówi, że aspekt dokumentalny całego przedsięwzięcia, któremu poświęciła ponad 20 lat życia, chociaż ważny, nie jest dla niej pierwszoplanowy. Bardziej liczyło się spotkanie z ludźmi, „odkrywanie człowieka”. Ale wchodząc do czyjegoś domu, najpierw wykonywała fotografie, by – jak mówi – „nie utracić świeżości”, dopiero potem rozpoczynała rozmowę. Odżegnywała się od sugestii naukowości „Zapisu socjologicznego” (tytuł wymyśliła teoretyczka Urszula Czartoryska), chociaż niczym etnografka jeździła od wsi do wsi, fotografując ludzi w ich domach. Nie zależało jej też na etykietce artysty, raczej na „sile działania tego, co robi”. Jej zdjęcia rzeczywiście „działają”, fascynują. To fascynacja z jednej strony konsekwencją fotografki, z drugiej – tym, że otwierając swe domy dla jej aparatu, ci ludzie otwierają je też dla nas. Zaglądanie jest kwintesencją „Zapisu”.

Sam fakt, że największą jak do tej pory wystawę Rydet organizuje Muzeum Sztuki Nowoczesnej, nie jest bez znaczenia. To instytucje namaszczają artystów i budują hierarchie. Kontekstem dla twórczości Rydet staje się nie tylko historia fotografii czy dokumentu, ale szeroko pojęta sztuka. Pamiętajmy, że w krótkiej historii Muzeum indywidualne wystawy mieli Andrzej Wróblewski, Włodzimierz Borowski, Alina Szapocznikow. Dorobkiem Zofii Rydet w ostatnich latach interesowało się wiele osób i instytucji, ale głównie z pola fotografii. Wystawa w MSN-ie to pierwsza możliwość przyjrzenia się temu niezwykłemu dorobkowi bardziej dogłębnie. Stworzono ku temu świetne warunki.

Przy pierwszym kontakcie myślimy o tych zdjęciach jako dokumencie. Tego świata po prostu już nie ma. Nie ma tych ludzi, domów, wnętrz. A że w polskich domach, odwiedzanych przez Rydet, roiło się od przedmiotów, jest się czemu przyglądać. Istne horror vacui. Ściany malowane w kolorowe wzorki, makatki, plakaty. TSA, Queen, Kombi – zgodnie z tym, czego słuchano w tamtych czasach. Dalej trofea myśliwskie, pamiątki, no i rodzinne zdjęcia. Zgromadzone rzeczy zdradzają zainteresowania mieszkańców. Na przykład obok wykresu „stratygrafia ziemi” wiszą czterej Beatlesi w osobnych ramkach. Rydet mówiła, że wykonując zdjęcie, które stanęło u początku cyklu, przekonała się, że „przedmioty często mówią więcej o człowieku, aniżeli on sam o sobie”. Są tu wnętrza, którym można by poświęcić długie godziny.

Rdzeń „Zapisu socjologicznego” stanowią fotografie ludzi we wnętrzach. W Muzeum ułożono je na jednej długiej ścianie. Zgodnie z rytmem życia otwierają go dzieci, zamykają staruszki. Między zdjęcia z różnych regionów Polski gdzieniegdzie wetknięto te wykonywane w domach amerykańskiej Polonii, a także do tej pory niepokazywane fotografie barwne. Temu rdzeniowi towarzyszą różne pod-cykle: zawodów, artystów, kobiet na progach ich domów, telewizorów we wnętrzach. Są tu też prace poświęcone miejscu, jakie w odwiedzanych przez Rydet domach zajmują prywatne zdjęcia. W latach 80. osobny album poświęciła też wizerunkom Jana Pawła II w mieszkaniach Polaków.

rydet 2

Zdjęcia nie mówią jednak wszystkiego. I chciałoby się im zadać wiele pytań. Kim są ci ludzie? Dlaczego niektóre kobiety mają na sobie ludowe stroje – tylko do zdjęcia czy naprawdę tak się nosiły? Czy żyje mąż kobiety, która pozuje sama, trzymając na kolanach zdjęcie ślubne? I dlaczego starszy pan postanowił zapozować na zewnątrz domu z oprawionym w ramkę zdjęciem blond piękności, w której rozpoznaję Catherine Deneuve?

Punktem odniesienia dla Rydet mogą być znani fotografowie o socjologicznym zacięciu, zwłaszcza August Sander. Ale oglądając „Zapis socjologiczny” myślałem też o czymś zgoła odmiennym. Na przykład, jak by się do tego miały fotografie bohemy z tamtego czasu? Spektrum zainteresowań Rydet jest bowiem dosyć wąskie, konserwatywne. Jej bohaterowie niemal nie wychodzą z domu. Pracują, śpią i się modlą. Czasem posłuchają muzyki, czasem skleją model samolotu. Jest swojsko, rodzinnie, tradycyjnie. W MSN-ie można się wręcz nabrać na mit „wsi spokojnej”, mit Polski jako krainy zamieszkiwanej przez ludzi biednych, acz poczciwych. Nawet artystów w ich pracowniach fotografowała podobnie jak wnętrza chłopskich chat. Jakby ich życie nie różniło się od codziennych perypetii pani pracującej w skupie jaj („Jajo świeże, bez wad to jajo pełnowartościowe”). Może więc jednak przedmioty nie mówią o człowieku aż tak wiele?