Polecam mój tekst, opublikowany jakiś czas temu na „Dwutygodniku”, w którym przy okazji 12. Ogólnokrajowego Festiwalu Sztuki w Szanghaju opowiadam o współczesnej chińskiej propagandzie i tym, jak przejawia się w sztukach wizualnych.
„Pośrodku części poświęconej kaligrafii, zajmującej niemal połowę przestrzeni festiwalu, trudno nie zauważyć trzech ogromnych chińskich znaków. Pośród wykaligrafowanych fragmentów poezji z dynastii Tang oraz wierszy Mao Zedonga (wciąż bardzo popularnych wśród kaligrafów) widnieje bowiem slogan „Chiński sen”, wypisany jednak tradycyjnymi hanzi i czytany – jak niegdyś – od prawej do lewej. Jakby „chiński sen” nie był hasłem „nowej ery socjalizmu o chińskiej charakterystyce”, lecz towarzyszył Chińczykom na przestrzeni wieków i dopiero dziś się ziścił.
To jednak jedyne miejsce na wystawie, w którym jasno można określić obecność Xi Jinpinga. Nie ma na niej żadnych przedstawień głównego sekretarza ani innych chińskich polityków. A takie obrazy powstają, widziałem ich wiele, często niepokojąco bliskich dobrze znanym wzorcom z czasów kultu Mao. Nieprzypadkowo o powrót do kultu jednostki oskarżany jest dziś Xi. Tymczasem większość bohaterów tej wystawy pozostaje bezimienna, anonimowa. To „zwykli Chińczycy” – chłopi, żołnierze, robotnicy.Pośrodku części poświęconej kaligrafii, zajmującej niemal połowę przestrzeni festiwalu, trudno nie zauważyć trzech ogromnych chińskich znaków. Pośród wykaligrafowanych fragmentów poezji z dynastii Tang oraz wierszy Mao Zedonga (wciąż bardzo popularnych wśród kaligrafów) widnieje bowiem slogan „Chiński sen”, wypisany jednak tradycyjnymi hanzi i czytany – jak niegdyś – od prawej do lewej. Jakby „chiński sen” nie był hasłem „nowej ery socjalizmu o chińskiej charakterystyce”, lecz towarzyszył Chińczykom na przestrzeni wieków i dopiero dziś się ziścił.
To jednak jedyne miejsce na wystawie, w którym jasno można określić obecność Xi Jinpinga. Nie ma na niej żadnych przedstawień głównego sekretarza ani innych chińskich polityków. A takie obrazy powstają, widziałem ich wiele, często niepokojąco bliskich dobrze znanym wzorcom z czasów kultu Mao. Nieprzypadkowo o powrót do kultu jednostki oskarżany jest dziś Xi. Tymczasem większość bohaterów tej wystawy pozostaje bezimienna, anonimowa. To „zwykli Chińczycy” – chłopi, żołnierze, robotnicy”.
„Xiaolin, mój chiński kolega, którego namówiłem na wspólną wizytę na wystawie, mówi, że on i jego znajomi zupełnie się na tych obrazach nie odnajdują. Nie są w oficjalnej propagandzie zupełnie reprezentowani, podobnie jak problemy młodego i średniego pokolenia są całkowicie pomijane w środkach masowego przekazu.
Wśród natłoku miałkich obrazów znalazły się też prawdziwe perełki. Yao Xiuming, malarz wykształcony w akademii wojskowej, chociaż na co dzień specjalizujący się w cyzelowaniu kwiatów i owadów, na festiwalu pokazuje sporej wielkości obraz przedstawiający nurków Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Z ich opalonych ciał schodzi skóra, co udało mu się świetnie oddać w tradycyjnej technice tuszem na jedwabiu.
Gdzieniegdzie między wierszami możemy odczytać chińskie ambicje na arenie międzynarodowej, głównie Inicjatywy Pasa i Szlaku. Stąd biorą się tematy afrykańskie i nawiązania do chińskiego odkrywcy z dynastii Ming Zheng He, który na początku XV wieku dotarł do wschodnich wybrzeży Afryki. Wyjątkiem jest kuriozalny obraz w stylu buddyjskich malowideł, w którym historia Jedwabnego Szlaku łączy się ze współczesną koncepcją Pasa i Szlaku, promowaną przez Xi. Na złotym tle obok karawan wielbłądów suną superszybkie chińskie pociągi, tradycyjne dżonki płynął obok kontenerowców, a bóstwa na chmurach przechadzają się obok samolotów, oczywiście C919. Ten obraz jest jak dosłowne przeniesienie słów Xi. Przeszłość ma służyć teraźniejszości, powtarza często, jakby cytował Mao.
Ale nawet na oficjalnym festiwalu artyści wydają się unikać jak ognia polityki oraz wszelkich newralgicznych tematów. Xiaolin zauważa, że także w dziale kaligrafii, który jakby się nie kończył, wybór tekstów jest wyjątkowo bezpieczny. Wszak historyczne teksty też były pełne politycznych sporów i konfliktów. Tymczasem najchętniej sięga się po teksty o naturze. Chińczycy mawiają niao yu hua xiang – ptaki śpiewają, kwiaty pachną. Chiński sen? Może następnym sloganem powinna być „pobudka”, żartuje Xiaolin”.