Modeks

_MG_7206

Modeks – świetna nazwa dla firmy odzieżowej. Tyle że Modeks nie był marką, lecz szwalnią – spółdzielnią działającą w Ostrowcu Świętokrzyskim. Mój przyjaciel z Ostrowca, Wojtek Mazan, kilka lat temu miał okazję wejść z aparatem tuż przed zamknięciem zakładu. Sfotografował wszystkie pomieszczenia i maszyny. Niedawno odszukał byłych pracowników Modeksu, którzy opowiedzieli mu o swym miejscu pracy, wytłumaczyli, do czego służyły poszczególne maszyny, opisali proces produkcyjny szwalni. Efektem jest książka „Modeks”, w której zdjęciom Wojtka towarzyszą krótkie wypowiedzi spółdzielców. Wojtek opatrzył książkę wstępem, ja – zakończeniem.

modeks - wystawa

Przy okazji wydania książki cały materiał uzyskał też formę wystawy w ostrowieckim BWA.

Wojtka Mazana możecie znać z książki o Szmulu Muszkiesie, prowadzącym przed wojną zakład fotograficzny w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wojtek odnalazł jego zdjęcia w prywatnych archiwach ostrowczan i później wydał. Tym razem pokazuje własne fotografie.

01.Wejście
Modeks był spółdzielnią pracy. Zakład był własnością wszystkich pracowników. Na czele spółdzielni stał prezes, którego powoływała rada spółdzielni. Nie można było kogoś ot tak wyrzucić z pracy lub wsadzić na jakieś stanowisko. Wszystko musiało być ustalone z radą. Zatrudniając się w Modeksie, stawałeś się członkiem spółdzielni. Pewien procent poborów odprowadzany był na fundusz członkowski. Modeks szył dla firm krajowych i zagranicznych, z Zachodu. W dobrych czasach szyliśmy do trzydziestu tysięcy koszul miesięcznie.

Nikogo nie dziwi, że Wojtek uchodzi za ostrowieckiego patriotę, interesuje go nie tylko historia ostrowieckich Żydów (prowadzi bloga Żydowski Ostrowiec), ale też historia przemysłu, architektura, losy mieszkańców. Jeśli ktoś jednak uważa, że „Modeks” to po prostu wyraz lokalnego patriotyzmu, to się myli. Wojtek zajął się tym zakładem, bo go znał, pamiętał jeszcze z dzieciństwa. Ale budynek Modeksu okazał się nie tylko ciekawym tematem dla fotografa, stał się punktem wyjścia do opowieści o spółdzielczości, pracy, jej warunkach.

Wojtek pisze we wstępie: „Miałem nieodparte wrażenie dostępu do świata, który już przeminął, jakbym zwiedzał skansen. Poznając przeszłość Modeksu, uświadomiłem sobie, że nie jest to tylko historia lokalna. Losy spółdzielni odzwierciedlają szersze procesy, jakie zachodziły w światowej gospodarce w ostatnich kilkudziesięciu latach. Korzeniami sięgają głęboko w XX wiek”.

04.Pokój majstrowej
Pokój majstrowej. Majstrowa kontrolowała stopień zaangażowania zespołu przy danym wyrobie i musiała podliczyć, czy zdąży zrobić dany model koszuli. Terminowość była najważniejszą zaletą firmy. Terminowość i jakość. Majstrowa miała do swojej dyspozycji brygadzistki. Chodziły i sprawdzały, jak szwaczki szyją, czy im czegoś potrzeba. W tym pokoju miały swoje biurko. Był tam telefon wewnętrzny, z którego dzwoniły po mechanika czy elektryka, gdy była awaria. Majstrowa utrzymywała także kontakt z kierowniczką, która odpowiadała za cały budynek – od krojowni po magazyn.

 

Ja na końcu dodaję: „Z Ostrowca Świętokrzyskiego daleko do Seattle, gdzie w 1999 roku odbyły się głośne protesty, dające początek ruchowi alterglobalistycznemu; azjatyckie szwalnie, o pożarach których co jakiś czas donoszą media, wydają się równie odległe. Ale losy Modeksu są z nimi nierozerwalnie związane. Powracając do ostrowieckiego zakładu i słuchając jej pracowników, możemy poczuć dumę z wykonywanej pracy i ze spółdzielni, której pracownicy byli zarazem jej współwłaścicielami. W epoce postępującej prekaryzacji i dehumanizacji środowiska pracy, Modeks przypomina nam o tym, że praca jest ważną wartością, że to właśnie praca potrafi nadawać sens życiu”.

To książka artystyczna, wyszła w niewielkim nakładzie, więc już w chwili wydania stała się białym krukiem. Dla tych, którzy nie mają, pozostaje wystawa.

 

fot. Wojtek Mazan