Muzeum Suzhou

pei8

Dwadzieścia pięć minut jazdy z Szanghaju chińskim pociągiem-pociskiem i jesteśmy w Suzhou, mieście wielkości Warszawy, którego historia sięga dwóch i pół tysiąca lat wstecz. Suzhou słynie z jedwabiu, kanałów i klasycznych ogrodów, w którym dziś tłoczą się turyści, maszerując gęsiego po wykładanych kamykami ścieżkach i kamiennych mostkach, wśród fantazyjnie zwietrzałych skał, stawów porośniętych lotosem i pawilonów o zawadiacko wygiętych dachach krytych dachówką.

W przeszłości Suzhou słynęło też z filozofów, mężów stanu i artystów. W jednej z takich nobliwych rodzin urodził się słynny chiński architekt I.M. Pei. W kwietniu tego roku świętował swe setne urodziny, ale jako dziecko mieszkał w domu w Ogrodzie Lwiego Lasu w Suzhou. Potem studiował architekturę na MIT i Harvardzie, zdobył Nagrodę Pritzkera (1983) i zaprojektował wiele budynków, w tym szklaną piramidę przed paryskim Luwrem.

Nic dziwnego, że gdy kilkanaście lat temu jego rodzinne Suzhou postanowiło zbudować nowy budynek dla swego muzeum, zwróciło się właśnie do I.M. Peia.

pei15
Suzhou widziane ze szczytu pagody Ruiguang
pei4
Wang Jiu, Dynastia Qing, Muzeum Suzhou

Chodziło o zbudowanie muzeum, które zarówno pod względem estetyki jak i wysokości, wpisywałoby się w zastaną zabytkową tkankę miasta i nie dominowało swą bryłą sąsiednich budynków. A Suzhou charakteryzuje niska zabudowa; domki o białych ścianach i ciemnych, spadzistych dachach, układają się w czarno-białą geometryczną mozaikę.

I.M. Pei nie postawił tradycyjnej architektury Suzhou postmodernistycznie na głowie, lecz przełożył ją na język współczesnej architektury. Odtworzył tradycyjne struktury przy pomocy nowoczesnych materiałów. By budynek się za bardzo nie wywyższał, część sal wystawowych schował pod ziemią.

Całe założenie muzeum tworzą wieloboczne bryły złożone z białych ścian i spadzistych, ciemnoszarych dachów. To formy bardziej uporządkowane i jednocześnie bardziej skomplikowane od tradycyjnej architektury Suzhou. By budynek lepiej wpisywał się w miejski krajobraz, bryła budynku została wielokrotnie rozczłonkowana. Ściany dodatkowo artykułuje geometryczna siatka z ciemnoszarego granitu. Integralną częścią muzealnego założenia jest też rodzaj nowoczesnego ogrodu ze stawem i chińskimi altanami.

pei3

pei2.jpg

Nowe Muzeum Suzhou otwarto pod koniec 2006 roku i niemal natychmiast stało się jedną z największych atrakcji miasta. By wejść do środka, staliśmy przez godzinę w deszczu w mrówczej kolejce.

To jedno z tych muzeów, które znane jest bardziej ze swej siedziby niż ze swej kolekcji czy organizowanych tu wystaw. Chociaż sale wystawowe i specjalnie zaprojektowane gabloty są niezwykle eleganckie, a w gablotach pełno skarbów kultury Wu – malarstwa, brązów, ceramiki – wciąż architektura ma tu pierwsze słowo. To wina i zasługa I.M. Peia.

pei7

pei10

Muzeum zwiedza się po prostu tak, jak inne ogrody w Suzhou. To głównie architektura i założenie ogrodowe przyciągają uwagę zwiedzających. Tak też I.M. Pei to muzeum zaprojektował. Gdy się jest w środku, przeszklone ściany holu i rozsiane w różnych miejscach większe i mniejsze okienka naturalnie kierują uwagę na zewnątrz. To architektura narzuca osie widokowe i sama staje się główną atrakcją. Będąc w środku zagląda się do ogrodu, z ogrodu najlepiej zaś widać samą bryłę budynku.

W jednej z sal zamiast podziwiać antyczne relikty z pagód Suzhou, mój wzrok kieruje się na bambusowy zagajnik za jedną przeszkloną ścianą. Zieleń za oknem jednocześnie staje się tłem dla zwiedzających, którzy postanowili odpocząć na ławce tuż przed nim. W innych miejscach ogród kadrują niewielkie ośmiokątne okna, znane z tradycyjnej chińskiej architektury.

Najważniejszy jednak wciąż pozostaje ogród, a właściwie staw z przerzuconym przez niego kamiennym, zakręcającym pod kątami prosty mostem. Tu znowu I.M. Pei elementy tradycyjnego chińskiego ogrodu jeszcze bardziej zgeometryzował, a materiały zstąpił nowoczesnymi. Dach ogrodowej altany kryty jest przyciemnianym szkłem.

pei12
Zhong Wang Fu

pei11.jpg

Tylko jeden element projektu I.M. Peia wypada słabiej. Na murze między muzeum i zabytkowym Ogrodem Pokornego Administratora postanowił odtworzyć kolejny element tradycyjnej kultury chińskiej – malarstwo pejzażowe nazywane shan shui (góry – woda). Podobno bezpośrednią inspiracją była twórczość malarza z czasów dynastii Song, Mi Fu. Biały mur ma więc być niebem, pocięte w plastry kamienie naśladują góry, a woda w sadzawce udaje jezioro. Tyle że ostateczny efekt z samym malarstwem wiele wspólnego nie ma i nazwałbym go raczej nagrobkowym.

I.M. Pei bardzo zadbał za to o odpowiedni dobór drzew i innych roślin. Jest tu bambusowy zagajnik; sosny i migdałowce przycięto tak, by zachowały odpowiednie proporcje w stosunku do budynku; wijąca się w fantazyjne supły i pnąca ku górze glicynia na niewielkim dziedzińcu kawiarni wyrosła zaś z sadzonki uciętej z glicynii, którą zasadził sam Wen Zhangming, słynny malarz z dynastii Ming. Ta zabytkowa glicynia rośnie w rónie zabytkowym Zhong Wang Fu, starym pałacu rozpisanym na kilka pawilonów i ogrodowych zakątków. To zarazem dawna siedziba Muzeum Suzhou. Zhong Wang Fu mieści się po sąsiedzku, można tu przejść bezpośrednio z nowego muzeum. Glicynie symbolicznie łączą oba budynki.