Recenzja z IX Berlin Biennale

DSC08113

Na Dwutygodniku ukazała się zapowiadana przeze mnie wcześniej recenzja z IX Berlin Biennale – „Berlin Biennale 2.0„. Na zachętę zacytuję końcówkę:

„Na wielkich imprezach coraz częściej odnoszę wrażenie, że świat sztuki nie nadąża za umykającą rzeczywistością. Całkowicie nie mogło sobie z nią poradzić podążające za pieniędzmi Manifesta, gdy dwa lata temu gościło w Petersburgu. Biennale w Stambule, które oglądałem jesienią zeszłego roku, szeroko podejmowało temat rzezi Ormian sprzed stu lat (rocznicowy pawilon Armenii nagrodzono na ostatnim Biennale Sztuki w Wenecji), ale ignorowało to, co dzieje się na ulicach w Stambule czy w Ankarze.

BB IX reprezentuje, z nielicznymi wyjątkami, dosyć wąskie horyzonty warstwy kreatywnej wielkich metropolii – Nowego Jorku, Los Angeles czy Berlina. Jest ciekawe jako symptom naszych czasów (i pewnych klas społecznych). DIS na pewno zapisze się w historii sztuki, ale jego wizja, uwolniona od historii, przypomina mi „Kongres futurologiczny” Stanisława Lema lub dużo młodszy „Matrix” Wachowskich – jest miejscami dystopijna lub utopijna, ale zamknięta w pułapce halucynacji.  Bo reprezentuje i poddaje analizie pewien wycinkowy obraz świata, do tego w kolejnych warstwach makijażu”.

Prosto z Berlina o BB IX pisałem w bardziej humorystycznym tonie.

Jeden komentarz na temat “Recenzja z IX Berlin Biennale”

Możliwość komentowania jest wyłączona.