Lustrzane ogrody

vcs21.jpg

Galeria ukryta jest w lesie, który można by nawet nazwać dżunglą. O tym, że za drzewami kryją się budynki zaprojektowane przez światowej sławy architekta, Japończyka Sou Fujimoto, informuje jedynie niewielka, wystawiona na drodze tablica, przypominająca te z fastfoodów. Jednak już parę kroków dalej wchodzimy do dziwnego ogrodu, otoczonego drewnianym podestem. Wznoszące się z jednej strony zabudowania przypominają po prostu południowoazjatycką wieś. To Lustrzane Ogrody (Mirrored Gardens), jedna z najciekawszych przestrzeni wystawienniczych w Chinach.

Lustrzane Ogrody mieszczą się na obrzeżach Kantonu (Guangzhou), ogromnej południowochińskiej metropolii. Miasto przechodzi tu w wieś. Teren jeszcze poprzecinany jest siatką autostrad, ale samochód wiezie nas głównie przez pola i sady, wreszcie wdrapuje się na zarośnięte bujną roślinnością wzgórze. Jest tu niewielki parking, otoczony palmami i droga do stadniny koni.

vcs17

vcs14

IMG_0429

vcs1

W to właśnie miejsce, kiedyś wykorzystywane przez rolników, kilka lat temu zdecydowała się przenieść kantońska galeria Vitamin Creative Space. Chodziło o stworzenie nowego rodzaju przestrzeni dla sztuki, która wchodziłaby w bezpośrednią relację z rolniczym otoczeniem. Do współpracy zaprosili Fujimoto i jego studio. Nieprzypadkowo – Fujimoto właśnie na Biennale Architektury w Wenecji, gdzie otrzymał Złotego Lwa, podjął problem zmagań architektury ze zniszczeniami po wielkim tsunami. Rodzajem inspiracji dla galerzystów i architekta był też Koki Tanaka, który reprezentował Japonię w Wenecji na Biennale Sztuki rok później.

Fujimoto i i jego współpracownicy w pierwszej kolejności zbadali panujące tu warunki i lokalną historię. Galeria miała wtopić się w otoczenie, minimalizując wpływ samej architektury na przyrodę. Budynki tworzą rodzaj zabudowań naśladujących wieś. Na działce już się znajdował stary magazyn, wykorzystywany przez rolników. Wykorzystano lokalne materiały oraz materiały z istniejących tu wcześniej magazynu (stare dachówki i cegły).

vcs7

vcs4

vcs9
Danh Vo

Praktyka sztuki, zwykłe codzienne życie oraz praca ogrodnicza stykają się tu ze sobą. Biura mieszczą się w przerobionych czerwonych kontenerach. Galerię tworzy zaś ciąg niewielkich brył. Jest jeszcze kuchnia, bardziej przypominająca taras. No i sam ogród ze stawikiem i kolorowymi rybkami, niezbyt ozdobny, nie przypominający ani chińskiego klasycznego ogrodu, ani pola czy działki. To coś pomiędzy.

Wystawa też się stapia się z otoczeniem, rozlewa. To nawet nie tyle wystawa, co po prostu pokaz czterech osobnych projektów, które – chociaż osobne, przecinają się; chociaż w galerii, wychodzą też z niej na zewnątrz.

vcs5

vcs18
Danh Vo

Danh Vo, który trzy lata temu miał przygotował tu indywidualną wystawę, tym razem pokazuje „Borrowed Scenery”, złożoną z elementów pożyczonych – jak na Vo przystało – od innych artystów i designerów. Wykorzystuje więc papierowe lampy „Akari” Isamu Noguchiego, mające naśladować światło słoneczne, siedziska, które zaprojektował Enzo Mari, twórca koncepcji autoprogettazione, wyściełane przez tkaniny zaprojektowane przez Dunkę Nannę Ditzel. Odnosi się jednak wrażenie, że wniesione przez Vo elementy – jako sztuka zawłaszczeń – podlegają tu re-apropriacji. Spełniają przecież swoje pierwotne funkcje, stają się częścią wyposażenia, tytułowej scenerii. Połączenia Vo są tak subtelne, że trudne do wyłapania i określenia.

vcs8
Yangjiang Group

vcs11

Nawet pawilon z drewna cedrowego w największej sali, który Vo zapożycza z kultury Dong, spełnia tę samą co pierwotną funkcję – jako miejsce odpoczynku i relaksu. Siedząc w pawilonie można oglądać ścianę wypełnioną kaligraficznymi obrazami Yangjiang Group, grupy malarzy z Yangjiang. To jasne nawiązanie do chińskiej tradycji, z pewnym nowoczesnym przegięciem: kaligrafia staje się nowoczesnym, czasami niemal abstrakcyjnym malarstwem. Zapisane zaś w tych często bardzo trudnych do odczytania znakach treści też zaskakują. Może to być pojedynczy znak oznaczający „chaos” lub „oświecenie”, ale też krótka, poetycka historia o nowym burmistrzu czy zdanie przypominające gazetowy nagłówek: „Kandydaci z całego kraju oblali egzamin na bibliotekoznawstwo”.

vcs15

vcs10

vcs27.jpg
Michele Ciacciofera

Zheng Guogu rozwiesił w różnych punktach galerii i innych pomieszczeń swoje obrazy, opowiadające o przepływach energii. Zaś Michele Ciacciofera w zestawie różnorodnych prac, również rozsianych po Lustrzanych Ogrodach gra z materiałami, piktogramami, kolorami, znakami, ujawniającymi wielość inspiracji. To ciągły dialog z tradycją rzemiosła i sztuki, antropologią i historią. Rodzaj powrotu do źródeł sztuki, na przełaj przez epoki. Jego zainteresowania często wynikają z własnych korzeni, Włocha urodzonego na Sardynii i wychowanego na Sycylii. W ogrodzie umieścił ceramiczne rzeźby trylobitów – podobno ma manie kolekcjonowania skamielin.

vcs6

vcs2

vcs22

vcs24

Całość sprawia wrażenie niezwykłej harmonii, jakby nic tu nie było zrobione na siłę. Natura łączy się z architekturą, a delikatne nitki łączą przeszłość z przyszłością. Trudno właściwie powiedzieć, gdzie się kończy galeria, a zaczyna nie-galeria, gdzie kończy się sztuka, a zaczyna las. Zwiedzanie staje się relaksującym, wręcz rozleniwiającym doświadczeniem, które miesza się z ekscytacją, że się tu dotarło i to miejsce dla siebie odkryło.

vcs19.jpg