Kobieta oprowadzająca naszą grupę po Fallingwater, najsłynniejszym domu Ameryki (nie licząc Białego Domu), zaprojektowanym przez Franka Lloyda Wrighta, w jednej z sypialni mimochodem wspomniała, że w stojącym tam łóżku spała kiedyś Frida Kahlo. Kahlo to artystka, która świetnie nadaje się dziś na namedropping. Gdy informacja o Kahlo nocującej w Fallingwater zrobiła na wszystkich wrażenie, nikogo zdawały się nie interesować wiszące obok obrazy jej męża, Diego Rivery.
Gdy Kahlo i Rivera zaczęli przyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych, najpierw do San Francisco, potem do Nowego Jorku i Detroit (słynne industrialne freski Rivery w Detroit Institute of Arts zobaczyliśmy kilka dni później), ona była nikomu nieznaną, dwudziestokilkuletnią, początkującą malarką, żoną słynnego męża. Szlakiem jego zamówień, interesów i wystaw podróżowali po Ameryce od początku lat 30. XX wieku.
Chyba nie przygotowałem się do naszej wycieczki zbyt dobrze, bo nie spodziewałem się spotkać ich akurat w Fallingwater. Przyjeżdża się tu z innych powodów – dla większości odwiedzających to miejsce jest to spełnieniem architektonicznego marzenia. W głosowaniu American Institute of Architects przeprowadzonym w 2000 roku Fallingwater został ogłoszony „budynkiem stulecia”. Pamiętam ten niekonwencjonalny dom ze zdjęcia w Encyklopedii Powszechnej PWN-u, więc wydało mi się dziwne, że nagle, po kilkudziesięciu latach, sam się w nim znalazłem.
Z zewnątrz dom otaczają obecnie rusztowania, co niektórych doprowadziło do palpitacji. Ponieważ Fallingwater na żywo wyglądał inaczej niż na zdjęciu na stronie internetowej, pewien niepotrafiący opanować nerwów Niemiec żądał głośno zwrotu pieniędzy za dosyć kosztowny bilet. Wszyscy świadkowie jego meltdownu poczuli się lepiej – zazwyczaj gdy ktoś się denerwuje nadprogramowo, ty już nie musisz.






Edgar J. Kaufmann i jego żona Liliane, właściciele domu handlowego w Pittsburghu, okazali się (niemal) idealnymi klientami dla tak ekscentrycznego architekta jak Frank Lloyd Wright. Wszak oczekiwali, że z ich nowego letniskowego domu w posiadłości Bear Run w Pensylwanii będzie rozciągał się widok na wodospad. Wright zdecydował inaczej – to dom zawiśnie nad wodospadem. Kaufmannowie podążyli za jego wizją, a do tego byli ostatecznie gotowi wydać dużo, dużo więcej, niż zakładał ich pierwotny budżet. Zamówiony w 1934 roku dom, został ukończony po trzech latach, mimo licznych problemów technicznych, które Wright miał zwyczaj bagatelizować.
Pomysł na zamówienie projektu domu letniskowego właśnie u Wrighta przypisywał sobie syn właścicieli Edgar Kaufmann Jr. Dzisiaj badacze raczej umniejszają jego rolę. Wszak Kaufmannowie interesowali się sztuką i ją kolekcjonowali. Nazwisko Wrighta nie mogło być im obce. Ale ich syn, po studiach w Wiedniu, od 1933 roku uczył się architektury praktykując u Wrighta w Taliesin East w Wisconsin. Po dwóch latach został jednak stamtąd wydalony z powodu swej orientacji seksualnej, zdaniem niektórych decyzją samego Wrighta (o tym nam nie opowiadano podczas zwiedzania). Można snuć fantazje na temat tego, co młody Kaufmann w Taliesinie wyczyniał. Dzieci milionerów spadają jednak na cztery łapy. Edgar Jr. dostał posadę w firmie swego ojca w Pittsburghu, by ostatecznie przenieść się do Nowego Jorku, gdzie pracował dla MoMA oraz wykładał na Columbii.
Najwyraźniej nie pielęgnował też urazów do homofobii Wrighta. Stał się największym miłośnikiem i promotorem Fallingwater. Gdy po śmierci swoich rodziców dom odziedziczył, szybko wpadł na pomysł, by go udostępnić zwiedzającym. W tym celu w 1963 roku przekazał go wraz z terenem oraz częścią kolekcji sztuki dla Western Pennsylvania Conservacy. Jego partner życiowy architekt Paul Mayén, z którym związał się w latach 50., zaprojektował drewniane, ukryte wśród drzew visitor center. Do dziś zwiedzanie budynku odbywa się wymyśloną przez Edgara Jr. ścieżką. Po jego śmierci w 1989 roku Mayén rozrzucił jego prochy wokół Fallingwater. Podobnie uczyniono z prochami Mayéna 11 lat później. Można powiedzieć, że geje ostatecznie przejęli Fallingwater.






Co tu jednak robią obrazy Rivery? W 1937 roku Fallingwater odwiedził przystojny John McAndrew, odpowiedzialny za architekturę kurator MoMA, by stworzyć dokumentację domu na potrzeby zbliżającej się wystawy poświęconej Wrightowi. Dzięki przyjaźni z McAndrew Edgar Kaufmann zaczął współpracę z MoMA jako konsultant. I to właśnie McAndrew, dobrze znający wówczas meksykańską scenę artystyczną, miał poznać Kaufmannów z Diego Riverą.
Wiosną 1938 roku Liliane Kaufmann wraz z synem wyjechała w podróż do Meksyku. Tam odwiedzili Riverę i Kahlo w ich modernistycznym domu, zaprojektowanym przez Juana O’Gormana. O’Gorman również gościł później w Fallingwater, gdy bez powodzenia próbował w Pittsburghu stworzyć mural. W swym projekcie wyśmiewał jednak pittsburskich magnatów, w tym Andrew Carnegie, jako plutokratów; nic dziwnego, że mural nie powstał. Podobny los spotkał wcześniej nowojorski projekt Rivery dla Rockefellera (Rivera chciał na nim bowiem umieścić Lenina).






Kaufmannowie nie tylko zaprzyjaźnili się z meksykańskimi artystami, oczarowali się też w Casa Azul, rodzinnym domem Kahlo w Meksyku (w tym czasie Kahlo używała błękitnego domu jako odskoczni od trudnego pożycia małżeńskiego z Riverą). Zwrócili szczególną uwagę na przedmioty, które ten dom wypełniały, sztukę prekolumbijską i ludową, m.in. rzeźby meksykańskiego artysty-samouka Mardonia Magaña, którego prace uwielbiała Kahlo. Cztery jego rzeźby przywieźli ze sobą do Ameryki i można je dziś oglądać w Fallingwater. Wizyta w Casa Azul zainspirowała sposób, w jaki później urządzali Fallingwater, sięgając po dzieła sztuki i ozdobne przedmioty z różnych kultur i epok.
Kaufmannowie zostali patronami meksykańskiego malarza, a później jego żony Fridy Kahlo. Rivera, uznawany za ulubionego malarza rodziny, przez dwa lata otrzymywał od nich comiesięczne stypendium. Być może w ten sposób płacili za projekt Tapiserii, którą Rivera miał wykonać dla Fallingwater. Ta jednak nigdy nie powstała, nie zachowały się też żadne rysunki.
Oczywiście również gościł w Fallingwater. Ale kto tu właściwie nie gościł – od Picassa po Einsteina. To że przewodniczka wymieniła jedynie Kahlo, świadczy o ogromnej popularności meksykańskiej malarki.
Edgar Jr. zachował bowiem w Fallingwater oryginalne wyposażenie, w większości projektu Wrighta, ale też liczne należące do jego rodziców przedmioty i dzieła sztuki, m.in. prekolumbijską ceramikę, ofiarowaną im przez Riverę czy japońskie grafiki, których wielbicielem był Wright. Z obrazu w salonie spogląda zaś przystojny gospodarz domu, portret męża Liliane zamówiła w 1929 roku u Victora Hammera. Edgara Juniora można zaś rozpoznać w kamiennej głowie, wyrzeźbionej przez Richmonda Barthé, stojącą na biurku w gabinecie.



Gdy w listopadzie 1938 roku Kahlo miała swą pierwszą wystawę w Julien Levy Gallery w Nowym Jorku, Kaufmannowie kupili dwa jej obrazy. Jednym z nich były „Moje narodziny” z 1932 roku, który Kahlo namalowała podczas pobytu artystów w Detroit, gdy Rivera pracował nad freskami w DIA. Na wernisażu Kaufmannowie zaprosili Kahlo i Julien Levy do odwiedzenia ich w Fallingwater. I to wtedy meksykańska artystka w nim nocowała (Edgar senior i Julien Levy mieli konkurować o jej względy).
Do dziś w Fallingwater można zobaczyć dwa obrazy Rivery. „Profil mężczyzny w kapeluszu” (lata 30. XX wieku) pierwotnie wisiał w gabinecie Kaufmanna w Pittsburghu, dzisiaj – w gościnnej sypialni w Fallingwater, właśnie tej, w której później nocowała Kahlo. Drugi, większy obraz, „Sen”, zwykł wisieć w gabinecie Kaumanna w Fallingwater. Jego syn zdecydował się go jednak umiejscowić w pasażu łączącym główny budynek ze zbudowanym nieco później domkiem gościnnym.
Nie ma tu jednak żadnej z prac Kahlo. Najwyraźniej Edgar Jr. był do nich za bardzo przywiązany, by je oddać wraz z Fallingwater. Słynne „Moje narodziny” zdecydował się sprzedać dopiero w 1987 roku. Obraz kupiła wówczas Madonna (swoją drogą wychowana w Detroit). Podobno Edgar Jr. nie wiedział wówczas, kim jest piosenkarka.
