Malowany dom Maud Lewis

Tegoroczne wakacje wypełniały romantyczne i nostalgiczne opowieści. Głównie za sprawą Lucy Maud Montgomery, bo trochę podróżowaliśmy jej śladami po Wyspie Księcia Edwarda. Natrafiliśmy też na Charlesa Macdonalda, miłośnika betonu i budowniczego bizarnej architektury, oraz jedliśmy kolację w restauracji, założonej przez Szwajcara, którego córka zginęła w katastrofie samolotu Swissair Flight 111, lecącego z Nowego Jorku do Zurychu, który w 1988 roku rozbił się u wybrzeży Nowej Szkocji. Po śmierci córki postanowił osiedlić się niedaleko miejsca katastrofy i serwować turystom owoce morza. Jego historię poznaliśmy już po fakcie, po posiłku.

W Halifaksie, wieczorem w hotelu, dzień przed wizytą w Art Gallery of Nova Scotia (AGNS) – a pierwsza wizyta w dużym muzeum czy galerii to dla mnie zawsze spora ekscytacja – postanowiliśmy przypomnieć sobie film „Maudie” z 2017 roku, ze wspaniałą Sally Hawkins w roli głównej. To dzięki niemu, oglądanemu osiem lat temu w Muranowie, po raz pierwszy zetknąłem się z Maud Lewis, najbardziej znaną artystką nieprofesjonalną Kanady. Wokół niej swoją tożsamość buduje AGNS, główna instytucja poświęcona sztukom wizualnym w Halifaksie. Świadczy o tym nawet asortyment muzealnego sklepiku, z gadżetami z jej kotami, ptaszkami i pejzażami. Sercem AGNS jest zaś przeniesiony z Marshalltown, niedaleko Digby, do wnętrza galerii dom, w którym Maud Lewis mieszkała i pracowała z mężem Everettem.

Dom to za dużo powiedziane. Niewielki (4,11 x 3,79 x 4,37 m) i pozbawiony wszelkich wygód, takich jak woda w kranie czy elektryczność, przez lata stopniowo przekształcany przez Maud Lewis w jej Gesamtkunstwerk. To właściwie jedna izba z kilkoma podstawowymi sprzętami, w której przyrządzali posiłki i jedli, Maud malowała. Za sypialnię służył strych, do którego wchodziło się po drabinie, później zastąpionej przez wąskie, strome schodki.

Ponieważ zaczęliśmy od fabuły, na stałej wystawie poświęconej Maud Lewis w AGNS i wchodząc później głębiej w jej historię, odkrywaliśmy liczne momenty, w których film celowo odbiegał od rzeczywistości lub był czystą fantazją. O prywatnym życiu Maud i Evetta wiadomo bowiem niewiele. Jak Kopciuszek ziarna maku od popiołu, musieliśmy fikcję, którą zdążyły przesiąknąć nasze umysły, oddzielać od rzeczywistości. Po pierwsze, dowiedzieliśmy się, że film kręcono w Nowej Fundlandii i Irlandii, co dla mieszkańców Nowej Szkocji stało się ujmą na honorze. Maud Lewis całe życie spędziła przecież nad naszą ulubioną zatoką Fundy, chociaż do Marshalltown czy do Digby nie dotarliśmy.

Na pewno wiadomo, kiedy i jak się poznali, i tu film jest stosunkowo wierny prawdzie. Jesienią 1937 roku Maud była jedyną osobą, która odpowiedziała na ogłoszenie Everetta, który chciał zatrudnić kobietę do pomocy w domu. Chociaż początkowo wydawało się, że się nie dogadają, szybko dobili targu – Maud zgodziła się pomagać Everettowi pod warunkiem, że się z nią ożeni. Po śmierci jej obojga rodziców cały majątek odziedziczył jej starszy brat, ona musiała mieszkać z ciotką. Małżeństwo z Everettem uwalniało ją od rodziny i pozwalało przejąć kontrolę nad własnym życiem. Co stało się już w styczniu (w filmie Maud musi Everetta długo namawiać na ślub, już z nim mieszkając).

Gdy Maud wprowadziła się do domku Everetta, ona miała 36 lat, on był od niej o osiem lat starszy i znacznie wyższy. Był tak wysoki, że w ich niewielkim domku musiał się schylać, by nie uderzać głową o sufit. Niziutka Maud nie miała tego problemu. Pierwszy właściciel domku był niskiej postury. Everett kupił go i za pomocą wołów przeniósł do Marshalltown, gdy wreszcie udało mu się kupić kawałek ziemi. Maud po przeprowadzce zaczęła nadawać domkowi własny charakter – przez swoje malowidła, którymi pokrywała ściany i sprzęty. Jej obrazki stały się też szybko ważnym elementem ich domowego budżetu.

Gdy zazwyczaj malowała obrazki na sprzedaż, dom pozostawał jej najbardziej osobistym dziełem. Tu malowała dla siebie i Everetta, chcąc upiększyć swoje otoczenie. Ściany ich izby to jedyny w swoim rodzaju palimpsest kwiatów, motyli, zwierząt, zamieniający ubogie wnętrze w magiczny ogród.

Maud malować nauczyła matka, wspólnie przygotowywały kartki bożonarodzeniowe, które sprzedawały. Otrzymała właściwe dla młodej panny wykształcenie, w przeciwieństwie do Everetta jej rodzina nie była uboga, pobierała nawet lekcje gry na pianinie. Jednak od urodzenia zmagała się z chorobą, która z czasem się nasilała. Dziś twierdzi się, że urodziła się z młodzieńczym reumatycznym zapaleniem stawów. Zgarbiona, drobna, ale uśmiechnięta – taki jej wizerunek utrwalił się na nielicznych fotografiach. Prawdopodobnie nieustannie odczuwała ból. W powykręcanych dłoniach ledwo była w stanie utrzymać pędzel. Jej problemy się szybko nasilały i zaraz po ślubie to Everett musiał wykonywać większość zadań domowych, ona nie była w stanie. Choroba odcisnęła się też na jej stylu. Jej wczesne prace są dużo bardziej dopracowane, późniejsze zaś – coraz bardziej uproszczone.

Everett wychował się, niedaleko na tzw. farmie dla biednych, poor farm, domu dla biednych, którzy nie byli w stanie sami zapewnić sobie dachu nad głową, głównie samotnych matek, zatrudnianych do prostych prac polowych. Ledwo liznął edukacji, pracował jako domokrążny sprzedawca ryb. Gdy pojawiła się Maud, jego asortyment powiększył się o malowane przez nią kartki okolicznościowe. Gdy otrzymał pracę stróża i porzucił handel rybami, Maud namalowała, a on wywiesił na ich domku szyld namawiający do kupna jej obrazków. Sam dom, z malowanymi fantazyjnie oknami i drzwiami stał się reklamą malarskiego biznesu. A że znajdował się przy ruchliwej drodze, w sezonie zatrzymywało się wielu odwiedzających Nową Szkocję amerykańskich i kanadyjskich turystów.

Maud Lewis, Sanna z krytym mostem, 1966
Sandy Cove, ok. 1935
Maud Lewis, Scena nadmorska z mewami, lata 60. XX wieku

Obrazki Maud Lewis w większości odpowiadały na zapotrzebowania klientów, jeśli jakiś motyw się nie sprzedawał, porzucała go. Najpopularniejsze powtarzała wielokrotnie, zimą pracując nad obrazkami, które sprzedawali latem. Przyjmowała też zamówienia. Jedna rodzina zamówiła u niej kilka zestawów malowanych okiennic, które zmieniali w zależności od pory roku czy aktualnych świąt.

Malowała jednak głównie to, co znała i lubiła. W jej pejzażach czasami można nawet rozpoznać konkretne miejsca z jej okolicy – jak Sandy Cove na półwyspie zwanym Digby Neck czy łódki spoczywające na dnie oceanu w oczekiwaniu na przypływ (jesteśmy przecież nad zatoką Fundy!).

Zazwyczaj podkreśla się radosną atmosferę jej prac, kontrastującą z jej chorobą, bólem i ubóstwem, w którym żyli. Od wczesnych poświęconych jej tekstów powtarza się bon mot o jej „świecie bez cieni”, pierwszy film dokumentalny poświęcony jej sztuce nosi nawet stosowny tytuł („A World Without Shadows”, 1976). Prace Lewis odpowiadały na nostalgię za rzekomo prostszym, łatwiejszym życiem w czasach przedindustrialnych. Na jej obrazkach pola zazwyczaj orzą woły, statki napędza siła wiatru w żaglach, a mieszkańcy Nowej Szkocji podróżują bryczką. Malowała zwierzęta i rośliny, pejzaże, zimowe i letnie, często powracała do swego kota z dzieciństwa o wdzięcznym imieniu Fluffy. Koty i woły portretowała en face, ptaki zaś bardziej dekoracyjnie. Czasami poprawiała rzeczywistość, tworząc ciekawe nowotwory – świerki na jej rysunkach pokryte są kwieciem niczym drzewa owocowe.

Na jej obrazkach czasem pojawiały się jednak samochody. Badacze dowiedli, że chociaż nie miała okazji poznać innych artystów i ich twórczości, nie raz zdarzało jej się posiłkować ilustracją prasową. Zresztą część prac malowała na konkretne zamówienie, zamawiający mogli jej podsuwać konkretne motywy. Były dyrektor AGNS Jeffrey Spalding odkrył na przykład bezpośrednią inspirację okładką pisma „Maclean” z parą w kabriolecie zatrzymaną przez woła na środku drogi. Okładkę zaprojektował Oscar Cahén. W ten sposób powstało nieoczekiwana połącznie – między jednym z najbardziej znanych kanadyjskich abstrakcjonistów (zarabiającym tworzeniem ilustracji) i najsłynniejszą kanadyjską artystką ludową.

Sława Maud przyszła późno, pod koniec jej życia. Dopiero w 1965 roku po raz pierwszy pojawili się w domku Maud i Everetta reporterzy z „Star Weekly”, weekendowego dodatku do „The Toronto Star”, wówczas największej kanadyjskiej gazety. Wykonane przez Boba Brooksa fotografie to nieliczne przedstawienia Lewis przy pracy i jej najczęściej reprodukowane portrety. Za gazetą w Marshalltown pojawiła się telewizja CBC. W tym czasie jej prace zaczęła też sprzedawać galeria Ten Mile House z Bedford, jednak Everett i Maud byli jednak niechętni podwyższaniu cen, obawiając się, że droższe nie znajdą nabywców. Kupowane niegdyś za pięć dolarów prace, dziś potrafią osiągać na aukcjach poważne ceny (trzy lata temu jej obrazek z czarną ciężarówką i goniącym ja psem sprzedano na aukcji za ponad 400 tys. dolarów kanadyjskich).

Pod koniec życia, zwłaszcza po jej śmierci w 1970 roku, Everett również próbował swoich sił w malarstwie, ale naśladowanie stylu Maud mu nie wychodziło. To on namalował też drzewka na białych deszczułkach ich domku. W filmie fabularnym jego postać (w Everetta wcielił się Ethan Hawke) jest raczej odpychająca. Gdy sztuka Lewis zaczęła być bardziej popularna, narodziła się też legenda o skąpstwie jej męża i ukrywanej przez niego gotówce. W 1979 roku włamanie do domku zakończyło się jego zabójstwem, gdy osiemdziesięciolatek próbował stawić czoła rabusiom.

Po śmierci Everetta Lewisa pojawił się problem – co dalej z domem. Powstało lokalne stowarzyszenie, próbujące się nim opiekować. Gdy w 1984 roku stało się oczywiste, że drewniana konstrukcja nie przetrwa kolejnej zimy, w sprawę zaangażowała się Art Gallery of Nova Scotia, szybko znaleziono środki na jego zakup i przeniesiono do magazynu. W ten sposób domek Maud i Everetta trafił do Halifaksu.

Zanim go udostępniono widzom, minęło jednak wiele lat. Zakup domu Maud Lewis zbiegł się z planami budowy nowej, specjalnie dedykowanej sztuce siedziby AGNS, galeria od dekad zmagała się bowiem z problemami lokalowymi. Nowy budynek miał stanąć na nabrzeżu, na turystycznym szlaku. Dom Maud Lewis jako jego główna atrakcja był ważnym argumentem za takim rozwiązaniem. Ostatecznie jednak na potrzeby AGNS przeznaczono dziewiętnastowieczny biurowiec, po remoncie i dostosowaniu na potrzeby wystawiennicze. Dom Lewis się tam jednak nie zmieścił. Dopiero poszerzenie galerii o sąsiedni budynek pozwoliło na stworzenie dedykowanej artystce galerii i wystawienia domu, który przeszedł ciągnący się latami proces renowacji, zarówno samej architektury, jak i znajdujących się w nim sprzętów. Istotnym punktem odniesienia dla konserwatorów były fotografie wykonane w 1965 roku.

Galerię Maud Lewis otwarto latem 1998 roku. Niestety jej przestrzeń jest niewielka. Domek wydaje się wciśnięty w muzealną architekturę – by go zmieścić spadzisty dach podwyższono nieznacznie strop. Efekt jest trochę dziwny. Obok domku eksponowane są jego drzwi, mocno zniszczone przez pogodę, oraz wybór prac Lewis. Ala najważniejsze jest tu jednak wnętrze – prywatna przestrzeń Maud i Evetta, do której nie można wejść, ale można do niej zajrzeć. Strażniczka ostrzega, że jeśli do środka wpadnie smartfon, nie wiadomo, kiedy uda się go odzyskać.

Maud Lewis w obiektywie Boba Brooksa, 1965

Z M. nie mogliśmy dojść do porozumienia. On uważał „Maudie” za film depresyjnie smutny, skupiał się na trudnościach, których doświadczała. Mi jej historia wydała się pozytywna – oto kobieta, która przejmuje kontrolę nad własnym życiem i robi to, co kocha najbardziej. Sztuka pozwala jej się uniezależnić, zarabiać, przynosi radość jej i innym. Maud Lewis to kanadyjska bohaterka co najmniej na miarę Terry’ego Foxa.